photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 26 GRUDNIA 2017

Wieczny powrót

Och, przecież przez cały rok nie napisałem nic na blogu! Poczytałem sobie niektóre ostatnie wpisy (które już przez wowczas obecną rzadkość pisania zawierają w sobie gigantyczne luki). Jakbym pisał wiadomości do siebie. Niektóre obawy co do rozmaitych bolesnych operacji na sobie samym były faktycznie jak najbardziej uzasadnione. Ale przeżyłem i wydaje mi się nawet, że zaczynam nabierać stabilności.

Jedna z największych zalet przeformowania to większa klarowność myśli i lepsze układanie słów, choć w tej materii nadal zostaje dużo do zrobienia.

W każdym razie, redagując swoją Wielką-Wciąż-Nie-Oddaną-Pracę widzę, że niektóre fragmenty faktycznie były mocno bełkotliwe. Również ta praca jest ważną informacją dla mnie samego, bo nad niczym w życiu nie siedziałem tak długo (i nie uciekałem od tego tak długo). Faktycznie, warto rozważyć czy iść na doktorat przed pójściem. Sama decyzja nie musi być wcale tak zła, jak niektórzy to przedstawiają, ale ważne, z jakim podejściem i zapleczem się przychodzi. W moim otoczeniu nieliczni zdążyli na czas, część wpadła w mniej lub bardziej zawinioną spiralę guzdralstwa (w tym stronnictwie i ja się odnalazłem), pozostali zniknęli bez śladu i czasem nawet promotorzy nie wiedzą, co się z nimi dzieje.

Brakuje mi czasem tego naukowego światka, w którym jestem teraz na pół gwizdka. Sam zacząłem przypomninać emerytowanego profesora, dłubiącego coś od czasu do czasu, przechadzającego się po parkach i słuchającego innych. Jednak faktycznie wołają inne wyzwania życiowe i myślę, że rację mieli ci, którzy zwracali uwagę na korelację uczelni z odrealnieniem.

Brakuje mi czasem dawnych gier, chociaż ostatnio już w ogóle nie gram. Niemniej nagle natchnęło mnie, by obejrzeć gameplaye niektórych staroci, które u dziesięciolatka wywierały wypieki na twarzy. Do tego jednak nie da się tak po prostu wrócić.

Brakuje mi czasem kompulsywnego przebywania w światku mediów społecznościowych, chociaż kolejne odstawienie od tego okazało się strzałem w dziesiątkę. Nawet ukradkowe zaglądanie na fanpejdże bez logowania jest coraz trudniejsze przy skłaniającej do rejestracji polityki Fejsa, co tylko ułatwia odzwyczajanie się od serwowanych od niego treści.

Z drugiej strony, wiem że obecny stan ma charakter jakiejś dziwnej przejściówki. Sporo zostało uporządkowane, czekają kolejne zagadnienia. I szukanie rozwiązań poztyenych: czym wypełnić rosnącą pustkę, która przejawia się po porzuceniu lub zminimalizowaniu rozmaitych aktywności?

A wszystko dokonuje się najczęściej w tych samych, towarzyszących mi od dzieciństwa miejsca, jak w teatrze ze starą stenografią. Ludzie wokół mnie pojawiają się i znikają, a ja trwam, próbując sobie poradzić z czymś, z czym sobie nigdy nie radziłem.

Zdjęcie jest z Sylwestra z zeszłego roku. W 2017 dokonało się wiele ciekawych rzeczy. Po paru dniach stycznia uderzyłem mocno twarzą w tory relacji Poznań-Wrocław (nie pytajcie jak) i za opatrznościowe uważam, że została po tym tylko niewielka blizna koło warg. Później było tylko lepiej.