Iza otworzyła oczy i spojrzała na stojący na szafce budzik - 6.50. Leniwie przeciągnęła się. Była wyspana, choć tej nocy gadały z Weroniką do późna. Uśmiechnęła się. Na razie wszystko było w największym porządku. Stara-dobra-Iza wróciła i czuła się cudownie. Była otwarta na innych ludzi, zadowolona z życia, uśmiechnięta. Dziewczynie przypomniało się jej dzieciństwo, czasy gimnazjum, kiedy potrafiła być sobą, potrafiła się z każdym dogadać, każdemu pomóc, coś doradzić, pośmiać się. Tak, wszystko zmieniło się w liceum. Kończąc 3 klasę gimnazjum z bardzo dobrą średnią wszyscy doradzali jej jakąś świetną szkołę. Złożyła papiery, dostała się. W wakacje zbyt bardzo ją ona nie obchodziła. Chciała się wyluzować, odpocząć, bawić. To były chyba najlepsze wakacje w jej życiu, z świetnymi przyjaciółmi, spontaniczne, radosne..
Potem przyszedł 1 września.. Normalnie poszła do szkoły. Gdy weszła do auli zrozumiała coś, czego może nie chciała zrozumieć przez ostatnie pare miesięcy. Ona tu kompletnie nie pasowała. Nie dość, że sama mieszkała na wsi i nie była zbyt bogata, a tu były same snoby, to patrząc na nich widziała kujonów, ludzi zamkniętych w sobie, egoistów. Nikt z nikim nie gadał, wszyscy wrogo patrzyli się na siebie. To nie było w jej stylu. Iza ZAWSZE była otwarta, towarzyska.. Chciała uciec stamtąd, lecz ktoś do nie podszedł. Ach.. Jej stary nauczyciel.. Gratuluję ci serdecznie. Kawał świetnej roboty. Dobre liceum. Byle kto się tu nie dostaje. Jeszcze raz gratuluję. Dziewczyna spojrzała w jego oczy. Wyrażały dumę i radość, a także.. nadzieję. Iza tego nienawidziła. Znała siebie. Już tylko te oczy były powodem, żeby tu zostać..
Dalej wszystko potoczyło się szybko. Pojawiła się perspektywa wyjazdu na całe wakacje do Anglii.. W pierwszej klasie o nią walczyła, ale widoczne za mało, bo pojechała ktoś inny. Drugi rok był rokiem męczarni.. Ale się udało. Przy okazji zaniedbała swoje przyjaciółki z gimnazjum, rodzinę, swoje pasje: taniec, grę na gitarze. Teraz w wakacje chciała to wszystko naprawić.
Podniosła się z łóżka. Spojrzała na śpiącą Weronikę. Nie musiała jej jeszcze budzić, ponieważ o 9.00 było dopiero śniadanie. Wzięła do rąk ręcznik i kosmetyczkę i wyszła na korytarz. Szła spokojnie przed siebie rozglądając się za łazienką. Znalazła ją na końcu korytarza. Weszła do tej z rysuneczkiem dziewczynki. Uśmiechnęła się pod nosem do siebie. Przemyła twarz, umyła zęby, uczesała się. Spojrzała w lustro, po raz pierwszy od roku.. Niepotrzebne jej było lusterko. Nauczyła się robić wszystko nie patrząc na siebie. Noe chciała tego robić, nie chciała widzieć tej zamęczonej, biednej, smutnej dziewczyny. Jednak teraz spojrzała, patrzyła w swoje ładne, brązowe oczy. Widziała swoje piękne, długie brązowe włosy.. Uśmiechnęła się do samej siebie i poszła do pokoju.
Weronika już nie spała. Stała nad swoją walizką, wyjmowała jakieś ciuchy, ręcznik, kosmetyki.
- O, wstałaś już..
- Tak, w sumie usłyszałam jak wychodzisz na korytarz.. koleżanka uśmiechnęła się. Ale nie przejmuj się. I tak powinnam już wstać. Hmm& Może takie dziwne pytanie, ale.. Gdzie jest kibel?
- Hahahhaha, koniec korytarza, prawe drzwi.
- Dzięki dziewczyna szybko wybiegła z pokoju.
Iza otworzyła walizkę, wybrała jakieś ubrania i zeszła na dół, do tablicy z ogłoszeniami. Wisiał na niej rozkład wszystkich zajęć. Angielski od 9.00 do 13.00 obowiązkowy, z planu wynikało, że dzisiaj będzie jakiś test przydzielający nas wszystkich do odpowiednich klas. Spojrzała niżej. Do wyboru miała jeszcze zajęcia sportowe, teatralne i& Szczęście jej sprzyjało. Wiedziała, czym już wypełni sobie popołudnia zwiedzaniem Londynu oraz zajęciami tanecznymi i nauką gry na gitarze. W sumie nie musiała brać w tych ostatnich udziału, bo jej gra była na bardzo wysokim poziomie, ale chciała sobie wszystko odświeżyć, przypomnieć. Nagle uświadomiła sobie, że ktoś obok niej stoi, to była Weronika i jeszcze pare dziewczyn i chłopaków. Przywitała się ze wszystkimi i razem, cała grupą poszli na stołówkę.
Po śniadaniu mieli testy. Potem lunch i zajęcia dodatkowe. Dwa razy w tygodniu, m.in. właśnie tego dnia, miała gitarę. Wzięła swój instrument i z paroma jeszcze nowopoznanymi kolegami wyszła na gorącą ulicę pięknego miasta. Zajęcia odbywały się, jako jedyne, poza budynkiem, w którym normalnie mieszkali. Aby na nie dojść trzeba było przejść się 10 min pieszo. Był to najlepszy czas, aby się dobrze poznać. Iza była w świetnym humorze, bo wreszcie mogła być sobą.
Minął już tydzień. Był deszczowy dzień, wreszcie wszyscy mogli poznać prawdziwe oblicze Londynu. W kurtce przeciwdeszczowej Iza szła na zajęcia gitarowe. Minęły tak jak wcześniejsze szybko i miłej atmosferze. Dziewczyna wyszły dzisiaj później, chciała przejść się sama i przemyśleć wiele spraw. Szła sobie spokojnie ulicą, deszcz przestał padać, słońce wychodziło zza chmur. Zrobiło się ciepło. Zdjęła swoją kurtkę i trzymała ją w ręku.
Nagle poczuła jakieś silne uderzenie. Siła spowodowała, że Iza upuściła gitarę, która w futerale upadła na chodnik.
- Przepraszam, coś ci jest? spytał się chłopak z burzą loków na głowie.
- Nie, mi nic, ale ciekawe co z moją gitarą&
- Grasz?
- Tak, już od paru lat.
- To świetnie - Iza ze zdziwieniem spojrzała na niego. Nie potrafiła zrozumieć tego nagłego przypływu entuzjazmu. - Słuchaj, masz na dzisiejszy wieczór jakieś plany?
Dziewczyna była w szoku. Zakłopotana spojrzała na zegarek, była 18.30.
- W sumie to nie mam..
- Och, genialnie.. Chodź ze mną.- Iza była kompletnie zszokowana. Nie potrafiła się bronić. Pozwoliła, aby jakiś obcy chłopak zabrał ja na tyły jakiegoś ogromnego budynku i prowadził ją ciemnym korytarzem.. -Gdzie?
- Chłopaki, patrzcie, to nasza nowa gitarzystka, to znaczy jej jeszcze nic nie mówiłem, więc oczywiście, jeśli się zgodzi - chłopak z lokami zaczął się plątać.
Byli.. właśnie.. byli chyba za sceną. Iza przerażona rozglądała się dookoła. Wreszcie, kiedy jej oczy przyzwyczaiły się już do ciemności zobaczyła przed sobą 4 chłopaków. Przyglądali się jej z ciekawością. Dziewczyna dyskretnie przyglądała się im.. Hmm.. ten ostatni jej kogoś przypominał.. Hej! Czy to był ten chłopak od bagaży?!
Iza szybko odwróciła wzrok, na ścianie zobaczyła ogromny plakat promujący finałowy koncert trasy zespołu One Direction. Było na nim pięciu uśmiechniętych chłopaków.
Tych samych, którzy teraz, z nadzieją w oczach, patrzyli się na nią..
......................................................................
i jak wam się podoba ? :D
myślę ,że tego chłopaka w lokach szybko rozpoznałyście ;)