photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 6 STYCZNIA 2013

relacja zmartwychwstała


4. "Czasem słońce czasem deszcz cz3."

Ochoczo wsiedliśmy za przyzwoleniem i odbyliśmy podróż na podejrzane, opustoszałe, przemysłowe obrzeża Ravenny. Podejrzane, to mało powiedziane, kiedy wjeżdżaliśmy na teren prywatny przez bramę zrobioną z blachy falistej zauważyłem że krótko zasalutował gość w rodzaju wartownika, teren ogólnie był ogrodzony wysokim niedostępnym prowizorycznym odpowiednikiem płotu, skutecznie uniemożliwiającym zerkanie z zewnątrz do środka, przejechawszy na dziedziniec, zauważyliśmy faceta, który w trakcie ulewy starał się spalić wielki stos kartonów i jakichś papierów, polewając je benzyną z kanistra (mówcie co chcecie ale to działa na wyobraźnię jak cholera ;D) a my tankowaliśmy benzynę z szemranego dystrybutora w stodole. Boss życzył powodzenia i odpłynął do jednego z wielu niszczejących, rozpadających się budynków aby prawdopodobnie połamać dłużnikowi ręce łomem albo poderżnąć gardło bratankowi który "nie szanuje rodziny" haha spadać! moja wyobraźnia:-) Jego sługa odwiózł nas wielki kawał i ta przysługa była wyłącznie dla nas, bo zaraz wracał na strefę przestępczości zorganizowanej a my wylądowaliśmy na ogromnej stacji, połączonej z czymś restauracyjnym i sklepem, tzn. stacja przez duże S. Deszcz niby lał ale znaleźliśmy sobie zadaszenie i tam spożyliśmy ciepły posiłek, podgrzewając go butlą gazową (tak odpaliłem gaz na stacji) Włosi się nie pieprzą z takimi rzeczami, palą na stacjach i rzucają nie dogaszonego peta, żeby się odbił od dystrybutora tacy już są i trzeba się było przystosować, więc z cwaniackimi minami oporządziliśmy klopsy w sosie pomidorowym, na pół  i w sumie chodziło tylko o to że były one ciepłe, bo trzeba przyznać były one zwykłymi kulkami konserwy tyrolskiej czy jakiejś tam, czyli zwykła padlina z koncentratem pomidorowym :D Na co należałoby zwrócić przed wszystkim uwagę podczas płynących leniwie godzin? Ajj że były na wskroś wietrzne, a kiedy złośliwy wiatr wciska Ci deszcz na siłę mimo, że nie masz akurat ochoty na kąpiel, to zadaszenie jest retoryczne, czyli takie, od którego już nic nie oczekujemy ;). Tirów nie wiele, jeśli stały to spały. Kierowcą jednego jedynego, który zaraz ruszał w drogę był niekomunikatywny, gburowaty neandertalczyk. Wiele pryszniców i podmuchów później, pojawiła się limuzyna z postawnym facetem z poprzedniej epoki w popielatym garniturze, z pasmami jeszcze czarnych włosów, pośród srebrzystej siwizny. Miał złoty sygnet oraz czarne oprawki okularów, które nadawały mu charakteru i były dlań naturalne, ponieważ nie naśladował starej szkoły, tylko prawdopodobnie z niej przyjechał. Pod jego opieką, znajdowała się śliczna młoda dziewczyna, która zaraz po tym jak zapiszczały hamulce pomknęła na stację coś kupić? Załatwić? wszystko jedno. Korzystając z odpowiedniego momentu, ustawiłem się wymownie przy szybie zaraz obok seniora czekając na jakąś odpowiedź, zwykle to jest szyba w dół, czasem pierwsza rozmowa jest za pomocą oczu, zdarza się też że wychodzą. Stojąc tak dłuższą chwilę, (facet uparcie, wpatrywał się przed siebie i zacisnął zęby o czym świadczyły uwydatnione kości policzkowe) poczułem się jak idiota, uderzył mnie też fakt że gość wygląda jak aktor i tak samo się zachowuje. Jak każdy poirytowany autostopowicz, który JUŻ wie że tym razem jest porażka, zaczynam cyrk jednego klauna gestykuluję, macham, robię miny. I tu już nie chodzi o to, że chcę żeby nas zabrał, niee, ja już wiem że wjeżdżając na stację widzieli nas i zdecydowali że nie będziemy brukać naszą podejrzaną obecnością siedzeń ich pięknego auta. Moje zachowanie to coś w rodzaju psikusa za brak cukierka. Nie chcesz mnie wziąć? W porządku Twoje prawo, ale chociaż coś do mnie powiedz.. Powiedz mi że nie, nie musisz się tłumaczyć. No spójrz na mnie wyniosły skurwysynu. Przyfrunęła ptaszyna, coś do niej powiedział a  kąciki jego ust wykrzywiły się pogardliwie ona omiotła teren niespokojnym wzrokiem, nasze oczy zetknęły się na sekundę, ujrzałem zrozumienie. Wzruszyła ramionami, zahuczał silnik i tyle ich widzieliśmy. Całość zajęła sporo czasu więc jak wróciłem z warty to Maciek zapytał i co a ja zrobiłem minę i siadłem obok zrezygnowany. Pan los, przyglądający się nam od początku przedsięwzięcia, miał tego dnia dużo roboty i bywa srogi, lecz tym razem chyba był wyjątkowo zatroskany. Na stację zbliża się młody przedsiębiorczy Armando, ma średniej klasy auto, szacunek swojej rodziny, rozwijającą się firmę, piękną żonę i co prawda chodzi do kościoła, aczkolwiek nie miał w życiu wielu okazji, do okazania prawdziwego miłosierdzia. No tak, mamy rezerwę trzeba zatankować. Jest i stacja.. tu bezołowiowa tam gaz dobra tu stanę-myśli. Wysiada.. Dzień dobry! Jak z pod ziemi pojawia się jakiś uśmiechnięty i niezbyt zadbany obłąkaniec. Eee Dzień dobry-odpowiada ostrożnie. Jedziesz może w stronę Florencji? Pada pytanie tak szczere, że aż obsceniczne. Kierowca zaskoczony sytuacją zaczyna tankować, po pierwsze żeby się czymś zająć, po drugie-po to właśnie tu przyjechał. hmm właściwie to tak, jadę prawie do samej Florencji a o co chodzi? No bo ja i kolega jedziemy stopem, wiesz co to jest stop? (mieliśmy wrażenie że Włochy nie tylko zakazują tej formy transportu, ale wręcz bojkotują wiedzę na ten temat) wiem& -no właśnie i chcielibyśmy uprzejmie prosić o możliwość przedostania się tam albo chociaż na jakąś kolejną stację po drodze żeby się zbliżać do naszego celu bo dzisiejszy dzień dał nam w kość i przydałby się jakiś miły akcent na koniec. Ta wypowiedź była najbardziej dyplomatyczna na jaką mogłem się zdobyć w tej jakże gównianej sytuacji. Słuchaj-mówi.. nie wezmę was, nie dlatego, że tam nie jadę, już powiedziałem zgodnie z prawdą, że właśnie tak jest. Nie dlatego że mi was nie żal, skłamałbym gdybym tak rzekł. Pochodzę z tego, jakże niebezpiecznego kraju gdzie przemoc, kradzież i wszelkie inne zło jest na porządku dziennym, a ja Cię po prostu nie znam. Skąd jesteście?  -z Polski odpowiadam zbity z tropu. Mhmm, w oczach zabłysnęło przez sekundę tajemnicze światełko -A gdzie ten twój towarzysz? tam na ławce z plecakami (stacja była ogromna) wskazałem palcem. niestety przykro mi, to jest niebezpieczne a teraz idę zatankować. Wraz z nim odeszła moja wiara w drugiego człowieka. Odeszła. Na chwilę, bo za moment wołam Maćka, recytuję mu nowe realia jak katarynka i wszystkie wskaźniki desperacji, komunikacji i umiejętności interpersonalne, wrzucam na najwyższe biegi wskaźniki wariują. Minuty temu, kiedy z nim rozmawiałem byłem, bezpłciowym smętnym turyściną który biadolił jakieś śmieszne ogólniki ale nie powiedział jak człowiek człowiekowi jakiego dokładnie rozmiaru i kształtu drzazga tkwiła w mojej dupie. Gość wychodzi ze stacji spokojnie, pewien, że się mnie pozbył i kroczy w stronę auta, to my dawaj! Obskakujemy bliźniego staję z nim twarzą w twarz jeszcze bliżej i śmielej niż wcześniej. Możemy jeszcze chwilkę porozmawiać? jasne.. bo cóż innego miał odpowiedzieć oczy mi błyszczały a rysy twarzy nabrały pewnego wyrazu, odrzucam rękawice, biorę dwa wdechy i zaczynam przedstawienie...

c.d.n.

 

Informacje o darrell


Inni zdjęcia: Prawie na podwórko. ezekh114Coś zaciekawiło. ezekh114#brideteam photographymagic2025.07.26 photographymagicJa nacka89cwamaluutkie oczko wodne :) halinam510 mzmzmzDaWsTe : I'M BAAACK! dawste1546 akcentova981 tennesseeline