jasna przydrożna, tak ciężko znaleźć kogoś z nagrywarką że gdybym miała kasę poszłabym i kupiła swoją.

kasy nie mam tak bardzo, że nie stać mnie (tzn stać, ale z ciężkim sercem i niepokojąco lekkim portfelem) na fajki. cholerny nałóg! w pracy żulę od wszystkich, bo mi została ostatnia. na czarną godzinę.

płyta skomponowana, 20 kawałków napchałam, w tym kilka których kompletnie nie znałam, kilka które znam z gejowskich blogów które namiętnie czytam ostatnio, kilka z poprzednich prób poskładania płyty... tylko teraz cholera nagrać nie mam jak!!!

w pokoju nie sprzątałam od czasu parapetówki której nie było i późniejszego ogarnięcia na wizytę Karoliny.

bo nie mam odkurzacza.

na gastro do Cherry pójdę jak dostanę wypłatę, albo chociaż zaliczkę. nawet wymyśliłam jakiego argumentu użyję jeśli menadżer będzie stawiał opory. ba, nawet dwa argumenty mam!

przeprowadzam na ludziach w pracy mały eksperyment. cholernie przedsiębiorcze ze mnie stworzenie.

jak mi powiedział jeden klient: "ta pani będzie bogata!" :D

a Stanley tym razem w Warszawie, walczy o Puchar Rektorów i nie pójdzie ze mną na gastro... :(

w sumie a tam, drewno do lasu?... :D