A oto i zdjęcie z pierwszego rejsowego dnia.
Kiedy to jak tylko wysiedliśmy z pociągu,
zaczęło lać żabami.
Moja torba,jako że największa,
została najbardziej zmoczona.
Praktycznie nic nie było całkiem suche.
Noo,ale że Jareczek miał linę,
a ja miałam pomysł,
to jakoś sobie poradziliśmy ; )
Tylko na dzióbek ciężko było się przedostać ; P
Jak zwykle dużo czasu minęło.
Aż całe wakacje.
Z pakowania na rejs nauczyłam się,
żeby nie pić dzień przed wyjazdem ; P
20 minut na ogarnięcie tego,
czego się nie zdążyło jeszcze dopakować,
to stanowczo za mało.
W związku z czym brak książek, mp4, ładowarki itp.
Na rejsie brakło nam jedynie (aż.!) pogody.
Boskie lodowate kąpiele,
piwkowanie, remikowe turieje.
A na Bełdanach : dzikie konie .!! ; ))
Które polubiły moje chrupki kukurydziane ; D
Ogólnie rejs bardzo na plus ; ))
Szybko jednak minął.
Powrót do domu.
Na urodziny miałam postawić flachę,
wyszło że jednak robię imprezę ; P
Na szczęście Madzia zrobiła ze mnę.
Zapraszanie gości dzień, dwa przed ^ ^
Nie ma to jak w 5 dni rozpieprzyć 700zł.
Bibka udana, spanie w hamaczku ; D
Powrót do domu, 8:30
O 10 nad wodę.
Powrót do domu, znowu pakowanko.
I do Miko.!
Hmm, w Mikołajkach lepiej niż się spodziewałam.
Dzieciaki nie były takie złe ; D
I nawet mnie lubiły ^ ^
Spod kopalni do domu puścić nie chciały.
Przerażenie pierwszego dnia.
"Co ja tutaj w ogóle robię"
Ale ogarnęłam.
Przez większość czasu nawet dobrze było.
Później chamówa.
Ale cóż, cham, to cham.
Nawet jak przez jakiś czas się powstrzymuje,
to natury się nie zmieni ; )
"Wieśniackie łydki" ; D
Także cieszyłam się powrotem do domu.
Cieszyłam się również dlatego,
że jak byłam w Miko, Pączuszek wybrał się na wycieczkę.
Miesięczną.
Także było szukanie po nocach.
Ale jak ja wróciłam,to do mnie wyszedł.
Tylko ciągle bał się podejść.
Aż w końcu, pewnej zaskakującej nocy,
kiedy już widząc jego ostentacyjną olewkę w ciągu dnia, zwątpiłam.
Sam wskoczył na okno.
Skóra i kości.
Już jest lepiej ; )
I już go nie wypuszczę <3
Powrót z Mikołajek.
Nie chciało mi się wypakowywać,trochę snu.
Na drugi dzień rano, Łupki.
Nawet pogody trochę było.
Rodzice prosto z Łupek nad morze..
Ja do domu na matematycze korki.
Pani zdziwiła się,że "z moją wiedzą" nie zdałam matury.
No,ale blokada.
Także rodzice się wczasowali,
Jacko bibkował, a ja się uczyłam ; )
Nie no, siedziałam też z nimi.
Cóż, poprawki spodziewałam się łatwiejszej szczerze mówiąc.
Ale raczej zdałam.
Wyniki 13.
Po poprawce wesele.
Było różnie,ale w rezultacie fajnie ; )
Niedziela odpoczynku .
I w poniedziałek w góry.
Najlepsza Barania Góra ; D
Wybraliśmy się, popieprzyliśmy szlaki.
Weszliśmy na jakąś górkę,
po czym zeszliśmy z niej z drugiej strony ; D
I Weronika uznała,że jak już i tak nigdzie nie doszliśmy,
to zamiast wracać dołem, miastem,
wejdziemy na nią spowrotem żeby trochę więcej po górach połazić ; D
Tak,tak.
W górach najlepiej relakcuje się w ciszy.!
Tak więc przez jakiś czas było cicho ; p
A teraz cóż.
Szukam porządnej pracy,
bo z tej co mam na pewno mi nie wystarczy na moje plany.
Miejsc na studia - te na które bym chciała iść - nie ma.
A tam gdzie są, nie chcę iść.
Także ten.
W sumie tak jak już wcześniej myślałam.
Poza szkołą i pracą też niewiele wiem.
Dzisiaj byłam u lekarza,który nic mi nie powiedział,
ale przynajmniej słuchał co do niego mówię,
to już coś.
Także idę teraz do Madzi do pracy.!
Posiedzieć u niej trochę,
po zdjęcia do fotografa,
a potem do centrum zobaczyć się z Loli.!
Po dłuuuugim czasie niewidzenia.
Nie,nie chę być odpowiedzialna za to wszystko,
Nie chcę być dorosła.
Decydujcie za mnie, proszę.
http://www.youtube.com/watch?v=GY9kQcWLvEM
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24