Hm.
Dużo czytałam.
Mam na myśli - DUŻO.
Jedna książka uświadomiła mi coś bardzo, bardzo ważnego. Aż boję się o tym myśleć.
Siedzę sobie teraz pół śpiąca, przede mną jeszcze praca, bo jak to moje szczęście, nie mogę znaleźć swojej pracy, którą uczciwie zrobiłam w sobotę rano.
Do tego dzisiejsze duszności plus cardio nie było zbyt dobrym połączeniem i jestem totalnie wykończona.
Nadal utrzymuję łańcuch twitter-wattpad-spanie-jedzenie-szkoła po kolei, albo wszystko razem, obojętne.
Alarm przeciwpożarowy w deszczu - naprawdę niezły pomysł.
Jestem rozdarta.
"It's never enough"