photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 16 MARCA 2016

Zdrowie nadal mi nie dopisuje. Znowu jestem na lekach, nie tylko biodra i kolana, w wszystkie stawy wydają się być do kasacji. Byłam na rezonansie magnetycznym po 1,5 roku choroby i jak się okazuje moje kolana są w świetnej kondycji. Szkoda, że nie przestają boleć i nie mogę przez nie spać w nocy. Co do tarczycy to nadal nic nie wiem. Może to po prostu hipochondria.

Podobnie jest z moją psychiką.

Pisanie zawsze było moim nieodłącznym kompanem w radzeniu sobie z problemami. Kiedy coś mi leżało na sercu, od razu zaczynałam się rozpisywać, i nawet nie myśląc zbytnio co z siebie wyrzucam tworzyłam krótsze lub dłuższe wywody.
To było jak moja własna terapia, na moich własnych zasadach. Do nikogo nie musiałam mówić, zawsze byłam sama, pisząc. Czasami zaczynałam w ciągu dnia, kiedy coś nasunęło mi się na myśl i nie chciałam o tym zapomnieć, czasami w nocy, kiedy nie mogłam spać.
Jednak zawsze bałam się, że przeczyta to ktoś, kto nie chcę żeby wiedział jakie rzeczy są w stanie wypłynąć z mojego mózgu. Każdy post pochodził z ciemniejszej strony mojego umysłu, dawałam upust złym myślom i wspomnieniom, które zatruwały moje życie i przez które nie mogłam iść dalej, dlatego mogło się wydawać, że nic co dobre nie dzieje się w moim życiu. Sama też przez większość czasu tak uważałam.
Któregoś dnia postanowiłam, że już tego nie potrzebuję, że dam sobie radę trzymając moje myśli w sekrecie, zamykając je na dnie umysłu w szafce na klucz, że się po prostu od nich odetnę. Ale ta szafka chyba jest już mocno przepełniona.

Odnowiłam stary kontakt. Po ponad 2 latach ukrywania się przed jego wzrokiem spotkaliśmy się ponownie, w starej szkole.
Wyznałam mu prawdę, która wierciła mi ogromną dziurę w brzuchu za każdym razem kiedy o nim wspominałam. Myślałam, że napisanie prowizorycznego listu rok wcześniej wszystko załatwi, ale bardzo się myliłam.
Zwierzając mu się z rzeczywistego biegu zdarzeń nie myślałam, że kiedyś będę musiała spojrzeć mu w oczy, jednak nasze spotkanie było tak niespodziewane i krótkie, że nawet o tym nie pomyślałam. Teraz jesteśmy na jednej uczelni.

Dzisiaj zdarzyło się coś co nie powinno, do czego by nie doszło gdyby empatia była na właściwym poziomie. Żart zamienił się w obelgę, która dała mi mocno w twarz. Dwa razy. Nie chcę przesadzać, po prostu dosypało mi to soli do starej, niezagojonej rany, którą również sama sobie ostatnimi czasy rozdrapywałam.
Co do mojej kwestii, to nie mam zamiaru przepraszać za swoje zdanie.
Nigdy nie lubiłam jak się śmieje, za to lubiłam kiedy był spokojny. Jeszcze przed tym całym dramatem który rozegrał się między nami, gdy była już wiosna, pewnego dnia wsiadłam do tramwaju, a on czekał aż będzie mógł przejść na drugą stronę ulicy. Nie widział mnie, dlatego ze spokojem mogłam przyjrzeć się jego twarzy. Kiedy nie wyraża żadnej emocji. Wtedy podobała mi się najbardziej.

Interpretując wczoraj AT trochę przypominało mi to moją sytuację i w pewnym momencie temat zaczął zżerać mnie od środka.

Informacje o coldhands


Inni użytkownicy: michalgonzales13knapikowagrzegorzwegorzjanbednarski111itakmnienieznaszxdxdzxcvb1234najswietszyprospect199kdkctwojamama420


Inni zdjęcia: Ehh patusiax395Gloria knapikowaPysiula po spa vieyraAMARANTOWA RÓŻA xavekittyx1538 akcentovaSkała pigmentowa bluebird11rzeka elmarC; milionvoicesinmysoul:) dorcia2700Borsk ( : sciezkadzwiekowa