Nie wiem po co w ogóle włączyłam komputer.
Przez ostatnie dwa dni nie robiłam niczego co można byłoby nazwać pożytecznym.
Myślałam, że coś będzie z moich nagrań, ale tak mało czasu nie zaowocowało niczym. Tylko kilkoma plikami z moim okropnym głosem, nawet nie próbowałam ich ratować. Naprawdę nie mam pojęcia jak ludzie wytrzymują ze mną pięć minut. NVM
Zaczęłam również swoją ukochaną dietę na bazie niczego. Oczywiście etapami.
Jestem z siebie bardzo zadowolona, że wreszcie potrafię się powstrzymać od jedzenia "między". Aż muszę sobie życzyć powodzenia w wytrwałości, bo w tamtym roku było to zaledwie do wiosny.
Nie mogłam wytrzymać, jadłam i spałam, nic nie było dla mnie motywacją, problemy i różne inne duperele okazały się być zabójcze dla moich mięśni, a zastąpiły je moja ukochana tona tłuszczu.
Teraz muszę poradzić sobie ze wszystkim sama, bo dopiero teraz zauważyłam, że tak jest. I chyba powinno, bo przesadzam z nieudolnym zwracaniem na siebie uwagi, co na pewno totalnie przeszkadza innym i przepraszam za to.
"Przyjaciół" zdobywałam dzięki temu, że miałam jakiś problem, przedstawiałam go dokładnie, oni jeżeli nie chcieli mi pomóc odchodzili, a ci którzy tego chcieli i tak nie zagościli w gronie moich znajomych zbyt długo, bo zorientowali się, że nie wiem czego tak naprawdę chcę i że nie da się mi pomóc. A ja nieudolnie próbowałam ich zatrzymywać, bo starałam się na siłę obiecywać, że się zmienię, że nie będę siedzieć w domu, że zrobię coś dla siebie, zacznę się rozwijać. Tylko w mojej głowie jest pewne coś, co blokuje mnie od środka, tylko we własnym domu czuję się bezpiecznie.
Miałam kilka nieprzyjemnych sytuacji w moim życiu, nawet bardzo, o których nie chcę pamiętać, ale które są ze mną cały czas.
Nie potrafię otworzyć się na ludzi, bo tak często mnie krzywdzili, naruszali moją prywatność, że nie potrafię już nikomu zaufać, bo boję się kolejnego upokorzenia, porażki, szydzenia, czy wewnętrznego bólu, który naprawdę jest, wiecznie czuję się skrzywdzona. Również tym że ktoś mnie dotyka mimo, że bardzo tego nie chcę, bawi się mną, obraża mnie, mówi o mnie złe rzeczy, przypomina sytuacje które wie, że mnie ranią, nie przychodzi wtedy, kiedy obiecuje, w ogóle zapomina o mnie, przestaje się ze mną zadawać, a robi nadzieje.
Nie jestem aniołem, ale nigdy nie byłam poważnie niemiła dla kogoś, kto na to nie zasługiwał. Nikogo nie oszukuję, przepraszam za wszystko. Pomagam ludziom, kiedy tylko mnie o to poproszą, staram się dla ludzi. Co dostaję w zamian? Często nic (nie mówię tu o ludziach którzy ratują mi dupę przed dostaniem parówy w szkole).
Nikt nie zna mnie chyba na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że uśmiech w danej sytuacji, nie odzwierciedla mojego ogólnego samopoczucia. Czy to nie jest oczywiste? Może i nie jest, ale mniejsza z tym.
Przez ostatni miesiąc piszę tu prawie codziennie i dzięki temu dużo sobie układam w mojej głowie - nieprzyjętej do reklamacji. Naprawdę przeraża mnie to, co rodzi się w moim mózgu na temat ludzi. Z zasady są podłymi istotami. Niewiele z nich można nazwać naprawdę dobrymi dla innych.
Polecam przemyśleć sobie każdemu swoje życie. Czy coś nie jest z nim nie tak...
Jak już zjebałam to jeszcze to:
http://www.youtube.com/watch?v=4TvQmcUY4EQ&feature=youtu.be&t=3s
http://www.youtube.com/watch?v=wiwK5JcQbtM&feature=youtu.be
http://www.youtube.com/watch?v=ssdgFoHLwnk&feature=youtu.be