Do zakwasów na nogach doliczam bolące opuszki palców...
Ostatnio bardzo nudno na twitterze, facebooku, photoblogu, a o realnym życiu to już nawet nie mówię.
Dziwne, bo dużo wokół mnie osób, a czuję się jakbym była sama. No i powiela się zdanie, które swoją drogą mam również na ciele - zawsze jesteśmy sami.
Wraca do mnie chęć pozbycia się całego możliwego tłuszczu z mojego ciała, które tak bardzo mnie denerwuje, że chyba nikt sobie nie wyobraża. No ale tak to jest jak się całe życie wpieprzało, efekty są wprost proporcjonalne.
Nie mogę się doczekać nowych książek, mam ochotę już je przytknąć do nosa, mimo że zapach potęguje mój wzmożony apetyt.
Jestem zmęczona. Szkołą, brakiem czasu, ludźmi których nie ma, sobą również. Tymi skrajnymi zachowaniami, myślami, emocjami, zazdrością i głupotą. Nie potrafię być bezduszna.
Pamiętam czasy kiedy nie umiałam kłamać, kiedy ktoś pytał "co się dzieje", a ja mówiłam wszystko, mimo tego, że nie chciał słyszeć takiej odpowiedzi.
Teraz słyszą tylko "nic takiego" i sami zabierają głos.
Mam ochotę pogadać.