Kia Picanto.
dawno mnie tu w sumie nie było. człowiek cały dzień zabiegany, zapracowany, nie ma czasu na nic. no ale nie ma co - nadrobimy. ; )
ostatni mój wpis był z tego co widzę w sylwestra. okej. co się działo potem? w sumie to nawet bardzo dużo: były moje 21. urodziny czyli tzw. "oczko", była 5. rocznica związku z Piotrem, ale co było dla mnie najważniejszego? zdobyłam doświadczenie w moim zawodzie i zaczęłam w końcu zarabiać fajne pieniążki w salonie fryzjerskim. odłożyłam trochę i dzięki temu mogłam spełnić kolejne ze swoich marzeń - zdanie prawa jazdy i kupno samochodu, który widnieje na zdjęciu wyżej.
jeżeli chodzi o prawo jazdy to muszę się pochwalić, bo jest czym. zarówno teorię jak i praktykę zdałam za pierwszym podejściem. myślę tak naprawdę, że w dużej mierze jest to kwestia nie tyle samej wiedzy i praktyki, co szczęścia i trafienia na łatwe pytania oraz zmierzenie się oko w oko z egzaminatorem, który nie zostawia na egzaminowanym suchej nitki. mi się to wszystko jakoś udało ogarnąć. trafiłam na w miarę łatwe pytania, zdałam teorię 69/74 pkt. może i nie jest to maks, ale mimo wszystko jestem z tego wyniku zadowolona z racji takiej, że jestem kobietą i nie znam się na samochodach w tak dużym stopniu jak mężczyźni, którym jest w pewien sposób może i łatwiej przyswoić motoryzacyjną widzę. ; )
egzamin praktyczny zdawałam na samochodzie, którym wyjeździłam na kursie 30h i znałam go właściwie od podszewki. było to 2-letnie Renault Clio IV. skoro prawo polskie pozwala na zdawanie egzaminu praktycznego na samochodzie, którym uczyłam się jeździć to z chęcią skorzystałam z tej możliwości tym bardziej, że mój Ośrodek Szkolenia Kierowców "Prawko" miał akurat promocję i zamiast zapłacić za to 100zł, zapłaciłam jedynie symboliczną złotóweczkę. ^^ jeżeli chodzi o przebieg egzaminu to trafiłam na egzaminatora, który nie należał może do najsympatyczniejszych osób z jakimi miałam w swoim życiu do czynienia, ale z drugiej strony nie był też diabłem z piekła rodem. zdanie placu było tak naprawdę formalnością, bo doskonale wiedziałam co i kiedy mnie czeka (pokazanie płynów, świateł, koperta i wzniesienie). najbardziej obawiałam się wyjazdu na miasto, ponieważ tam wszystko mogło się wydarzyć. specjalnie wybrałam wczesną godzinę egzaminu (była to godz. 8:00), ponieważ wiedziałam, że wtedy nie będzie dużego ruchu = mniej sytuacji do oblania. kiedy przekroczyłam szlaban WORD-u byłam tak zestresowana, że chyba nigdy w życiu nie doświadczyłam takiego poziomu nerwów. jechałam cała spocona, ale nie dałam tego po sobie poznać. uśmiechałam się pomimo niektórych dziwnych komentarzy mojego egzaminatora i tylko grzecznie przytakiwałam mówiąc "mhm:" na każde jego polecenie odnośnie manewrów, jakie kazał mi wykonywać. nie wchodziłam z nim w żadne dyskusje i nie wykłócałam się, w końcu "egzaminator ma zawsze racje i jest w samochodzie najmądrzejszy". ; p kiedy wróciłam z powrotem do WORD-u i zaparkowałam auto, wypisał mi kartkę, którą przybił stępelkiem "wynik pozytywny". wtedy dopiero cały stres ze mnie zszedł.. wręczył mi kartkę, uścisnął dłoń i życzył szerokości na drodze. w tamtym momencie byłam najszczęśliwsza na świecie. ;D
prawo jazdy dostałam na początku lipca więc sprawiłam sobie całkiem fajny prezent na lato. pomyślałam, że skoro dokument już mam to teraz czas pomyśleć nad środkiem transportu. : ) poszukiwania były chyba najcięższe. chciałam coś małego, ale zarazem praktycznego. coś, co będzie mało paliło i w co nie trzeba będzie wsadzić drugie tyle, ile za zakup. coś, co posłuży mi na dobrych parę lat. wybór padł na Kię Picanto. ten samochód wydał mi się idealny pod każdym względem. spełnił praktycznie wszystkie moje kryteria. jest mały, w hatchback-u, mało pali, nie jest stary (rocznik 2010), no idealny. jestem naprawdę zadowolona z mojego wyboru. polecam każdemu młodemu kierowcy ten samochód. może i nie kosztował mało, ale lepiej jest dać trochę więcej, ale mieć coś pewnego, co nie zepsuje się na pierwszym lepszym zakręcie i nie przejdzie następnego przeglądu. : )
dziękuję strasznie moim rodzicom za dołożenie się w ok. 1/3 do mojego auta. gdyby nie oni, byłabym skazana na coś tańszego, co niekoniecznie mogło by mnie zadowolić. dobrze jest mieć wsparcie w swoich rodzicach. <3
teraz zostaje mi tylko jeździć i zbierać nowe doświadczenia na drodze oraz nauczyć się wszystkiego co niezbędne, aby być dobrym kierowcą.
Kocham Cię Piotr i dziękuję za Twoją cierpliwość. ;* <3