Olala beztroska. Nie rozumiem, dlaczego beztroska, bo po trzech dniach choroby mam do uzupelnienia historię, fizykę, matmę i jeszcze więcej matmy, 4 arkusze maturalne też z matmy, w tym jeden na jutro, a na piątek francuski-rozprawka i ustne streszczenie artykułu na poziomie...rozszerzonym, tak, rozszerzonym. Po jednej lekcji zobaczyłam ogrom pracy i mam dość, ale nie mam innego wyjścia, muszę zdać to rozszerzenie. Zadania z matematyki banalne, wielomiany, okrąg, trochę funkcji i ciągów liczbowych, czyli coś co powinno mi zająć pół godziny. Biorę się za to jakoś od końca albo od środka i nie mogę rozwiązać. Tak naprawdę nie chce mi się tylko poszukać w starym zeszycie, jak to powinno być. Wpadam na jakże genialne rozwiązanie..nie robię wcale ! Gratuluję sobie serdecznie. W kwietniu będę miała do siebie tysiąc słusznych pretensji ale wciąż cierpię na niechcieja pospolitego. Mój pies najwyraźniej podziela moją filozofię bo od dwóch godzin śpi nieprzytomnie w pozycji Przypominam Niemowlę.
PS. specjalnie dla Ciebie znalazłam słuchawki, tak ładnie uśmiechasz się do monitora.. :*