Wiadukt... w tle Wójcik, Tulias, Ada i Aga, która boi sie przejść po tej stronie torów i idzie na drugą. Wakacje, wakacje, wakacje, pachnie mi nimi i brakuje. W sumie najbardziej tego miejsca. Mam wrażenie, że jest tam część mnie. Bo w sumie... jest. Mniejsza.
Patrzę na ludzi, których kiedś nazywałam przyjaciółmi i zastanawiam się, kim oni są? Patrzę na siebie... porównuję przeszłość z teraźniejszością i też się nie poznaje. Mimo wszystko, jestem szczęśliwa. Czuję się... wolna. Jakbym przez tyle lat szukała klucza do wyjścia, a tymczasem był on ciągle na mojej szyi, tak blisko... w miejscu, o którym nie myślałam, żeby szukać. Aż wreszcie spojrzałam w lustro i zrozumiałam, że niepotrzebnie straciłam tyle czasu na bezmyślne krzątanie się po pomieszczeniu i tracenie nadziei, że kiedyś się uwolnie. Jednak lepiej późno niż wcale.
Tak, zmieniłam się. Tak, wiem o tym. I tak, dla mnie jest to zmiana na lepsze, o wiele lepsze, nieważne co kto o tym sądzi. Co prawda, nastały również zmiany, które mnie przerażają, ale myślę... mam nadzieję, że to niedługo minie.
Tymczasem... izoluję się? Można tak powiedzieć. Jednak nie czuję się wcale samotna.