i stał.
a potem znów biegał
i śmiał się
przesiąknięty zapachem wódki
potu i złudnego rozbawienia
wielka zielona zabawna mucha
na atletycznej szyji
kłuciła się z oczami
brązowo romskimi
bez nadzieji
wielkimi
smutnymi
wszedł do wielkiej skrzyni
mówił, że zniknie
... i chciał zniknąć
naprawdę
Nad nim kobieta piękna
suknia płonie namiętnością cekinów
w czerwonym świete reflektorów
tańczące koliście biodra
dłonie co rzeźbią powietrzne historie
otworzyły usta panów i pań
zamyka skrzynię
i te oczy
coraz bardziej zatapiają się w mrok.
chwila.
podwójne dno.
i...
moment kiedy ona czerwono cekinna z innym
znikła, choć przed chwilą była
przy tym samym ognisku.
Tańcząc odeszła
pachnąca namietnością
tańcząc wróciła
i....
moment kiedy on, brązowo romskimi oczami
smutnymi, gniewnymi
zgasił ich przyjaźń
pod którą kryła się miłość
a teraz na jednej scenie... oni
niedoszli kochankowie
ciagna za sobą opary uczuć
widoczne dla tych którzy siedzą, klaszczą.
niewolnicy gniewnych spojrzeń
heloci żądnej ludźkości
nieustannie