Generalizując, piszę ten post z dwóch powodów.
Po pierwsze, zawsze zastanawiało mnie kim jesteście. Jakimi ludźmi jesteście. Z jakiej grupy wiekowej. Dlaczego, mimo, że wchodzę tutaj raz na pół roku, za każdym razem widzę pół tysiąca wyświetleń tygodniowo. To strasznie dużo. Może to ciekawość, a może nadzieja, że w jakiś sposób podciągnie mi się samoocena, ale cholernie mnie ciekawi, dlaczego was tak tu ciągnie? Za każdym razem, kiedy się tu pojawiam, czytam poprzedni wpis i jakoś nigdy się nim nie zachwycam wiem, że mogłabym to napisać lepiej, ładniej ująć w słowa i popracować nad gramatyką. Zagadką jest dla mnie, kim jesteście, moi drodzy? Wielu z was pisze z przysłowiowych anonimów, więc pewnie nigdy się tego nie dowiem. Zawsze byłam zdania, że tylko kobiety może poruszyć taka ckliwa gadka, jaką tutaj prezentuję (to nie jest żaden przytyk, po prostu znam kobiecą mentalność, po prostu sama nią jestem), jednak zaskakujące jest to, że spora część z was to mężczyźni. Bylibyście w stanie mi to wyjaśnić?
Po drugie, chyba jak zawsze muszę napisać o czymś, co siedzi mi w głowie i nie daje spokoju. Tą część rozdzielę na dwa, ażeby było mi wygodniej i przekaz był klarowniejszy.
Nie wiem już, jak pozmieniać to wszystko. Od dłuższego czasu swoje własne życie mogę nazwać wegetacją. Jestem roślinką, której nawet nikt nie podlewa. Czekam jedynie na jakieś niespodziewane sytuacje, które wynikają w ciągu dnia. A to ktoś do mnie napisze, ktoś inny zadzwoni, ewentualnie mój własny szczur mnie obsika tego co prawda mogę się spodziewać, aczkolwiek zawsze żyję nadzieją, że to nie nastąpi. Doszłam do jednego, bardzo ważnego wniosku - za dużo analizuję, zbyt logicznie myślę. Nie umiem łapać chwili, czego żałuję w późniejszym czasie. Bywa to dla mnie zgubne. Obok nosa przelatuje mi coś, czego chciałam - od roku, miesiąca, może kilku dni - a ja nie potrafię tego złapać, bo wydaje mi się, że jest nieodpowiedni moment.
Kolejna kwestia. Czy wy też macie tak, że jest jakaś jedna, konkretna rzecz, której chcecie najbardziej na świecie. Nagle się pojawia, a wy, zupełnie z dupy, zaczynacie szukać dziury w całym? I mimo, że TA rzecz była idealna, kiedy jej nie mieliście, w momencie otrzymania stała się mniej warta, a w dodatku okazało się, że ma mnóstwo wad? Doszłam dziś do wniosku, że jestem zbyt wybredna, ewentualnie oczekuję ideału, którego nie ma. Zawsze mi coś nie pasuje, zawsze. Nie wiem, czy mam aż tak wysokie wymagania, czy trafiam na nieodpowiednich ludzi/rzeczy.
Mimo wszystko, brakuje mi kogoś, komu będę mogła wyrzygać wszystko. Kogoś, kto nie oceni mnie pochopnie. Kogoś, kto zrozumie, ewentualnie skomentuje, ale przede wszystkim wyjaśni mi rzeczy, których nie pojmuję bądź nie zauważam. Potrzebuję superbohatera. W nagrodę mogę dać ciastko.
https://www.youtube.com/watch?v=cFXN20bpWtY