I nareszcie. Wszystkie sprawy się poukładały. Ogarnęło mnie błogie lenistwo bez wyrzutów sumienia i jestem szczęśliwy. Jakie piękne jest nic nie robienie, nie posiadanie problemów i relaks. W domu wszystko się ułożyło, mama zostaje, ale nadal ten fagas do niej dzwoni, co mnie wkurwia coraz bardziej. Sytuacja jest jeszcze nieprzyjemna, ale już jest o niebo lepiej. Mam kochającą dziewczynę, z którą jestem szczęśliwy. Po prostu. Bez żadnych zastrzeżeń. Gdyby nie ona i jej obecność przy mnie, to nie wiem, jakbym sobie poradził z tym wszystkim. Nie rozumiem zupełnie jej wyrzutów sumienia, że za mało mnie wspierała. Jest aniołem i dla mnie zawsze nim będzie.