Ten korytarz
nigdy się nie kończy.
Przechodzę przez opary z pralni,
mijam drzwi magazynów,
kierunkowskazy,
do różnych punktów życia
spakowanego w szpitalny plik,
kiosk, kaplica, laryngologia
Jakbym dokonywała rytuału
przejścia
z jednej ciemności
do drugiej.
Jakbym przechodziła
przez labirynt cierpienia,
z którego nie ma wyjścia.
Ten korytarz
nigdy się nie kończy,
minęło kilka lat,
a ciągle nim idę.
W korytarzach
tli się może jakaś nadzieja,
bo jednak jest to z założenia "przejście,,
Szpitalna woń przyprawia mnie o mdłości
Nigdy nie wiesz
jak wiele może znaczyć Twoja obecność
dla kogoś.
Czasem sam fakt,
że jesteś,
jest czyjąś kotwicą.
Chcę podziękować tym,
którzy są moją kotwicą
w cichych, trudnych chwilach,
gdy potrzebuję wsparcia.
Wiem, że czasem
nie umiem tego wyrazić,
ale widzę i czuję.
Dziękuję że jesteście.