Gdzie jest twój Romeo, Julio?~ RozdziałXVI
Patrzę na zegarek. O rany, ale już późno! Postanawiam nie rozpamiętywać tego, co zaszło i biegiem pędzę do interbatu i zaraz potem do restauracji.Wpadam zdyszana do lokalu. Na szczęście Łukasz jeszcze czeka.
- Cześć, kochanie!- mówię radośnie- Strasznie cię przepraszam, że się spóźniłam, ale musiałam jeszcze skoczyć do internatu...
- Mogłaś napisać, że się spóźnisz- przerywa mi
- Padła mi bateria- kłamie
- No dobra, już się nie tłumacz- mówi sucho- będziesz tak stała?- pyta. Siadam na przeciw niego.
- Kochanie, co cię ugryzło?- staram się, żeby to zabrzmiało lekko, ale chyba niezbyt mi to wychodzi.
- No wiesz, trudno sie cieszyć, gdy starasz się, zeby twoja dziewczyna była zachwycona, zamawiasz stolik, kupujesz kwiaty, prezent... A ona nawet nie raczy przyjść na czas! A dlaczego? Bo woli tarzać się w śniegu z jakimś blondasem!
- Co? Ale jak ty?...- jestem skołowana
- Skąd to wiem? Jakiś kwadrans temu zadzwonił do mnie kumpel i spytał się, co robię. Odpowiedziałem, ze czekam na Ciebie, a on na to, że widział cię w parku z jakimś wysokim blondynem. Ponoć świetnie się razem bawiliście.
- Łukasz... to nie tak- nie wiem jak mu wytłumaczyć kim jest dla mnie Piotrek.
- A jak? Najpierw mówisz, że jestem facetem twojego życia, a potem obściskujesz się z innym.I co ja mam o tym myśleć?
- Nie masz nic myśleć, powinieneś mi ufać.- mówię bliska płaczu
- Już nie wiem, czy potrafię- mówi i wychodzi. Zostaję sama w kawiarni. Co za okropny dzień! Najpierw ta kłótnia z piotrkiem, a teraz to. Nawet nie dał mi dojść do słowa...
C.D.N.
~AHeartOnFire