Dodaję prolog mojego drugiego opowiadania. Robię to tylko ze względu na moją koleżankę (serio, miałam zawiesić ten blog). Więc jeśli wam się podoba, to piszcie bo nie wiem czy pisac nowe, stare, równocześnie czy wogóle. Zapraszam do komentowania.
GWIAZDA POLARNA
Prolog
Malutka dziewczynka imieniem Zuzia leżała skulona w swoim łóżku. W tej pozycji wydawała się jeszcze mniejsza niż w rzeczywistości była. Miała cztery, może pięć lat. Nie spała. Nie mogła spać. Całe jej drobne ciało przeszywały dreszcze , choć leżała pod grubą kołdrą, przykryta po samą głowę. Krople potu na jej twarzy mieszały się ze słonymi łzami. Łkała bezgłośnie, ciężko dysząc. Zza niedomkniętych drzwi dobiegały odgłosy kłótni , przyczyny tego niemego płaczu:
-&skoro tak ci przeszkadza ten fakt, to dlaczego w ogóle się w to wpakowałeś? Nikt ci nie dał gwarancji, że ona będzie robiła wszystko tak, jak ty sobie tego zażyczysz. Zrozum, że to jest jeszcze małe dziecko!- damski głos, który zwykle był łagodny i czuły, tym razem przybrał ostry ton
- Małe dziecko?! Jak długo zamierzasz jej jeszcze bronić? Przecież jest już duża, ma własny rozum, powinnaś dać jej szansę rozwoju!- powiedział sarkastycznym tonem mężczyzna- nie pamiętasz, jak sama tak mówiłaś?
- Ale to była całkiem inna sytuacja Robert, zrozum- ton głosu kobiety nieco złagodniał, choć nie był tak czuły jak to pamiętała dziewczynka
- Nie chcę niczego zrozumieć!- krzyknął Robert- A ty przyznaj, Małgorzato, że jesteś dla niej nadopiekuńcza.- uspokoił się nieco
- Nie jestem nadopiekuńcza, po prostu chcę ją chronić. Nie chcę, żebyś ty też ją zostawił, ona na pewno bardzo to przeżyje&- przerwała Małgorzata. Cichy szloch wypełnił pauzę w tej wymianie zdań.
- Gosiu&- powiedział Robert łagodnie. W jego głosie nie było słychać ani odrobiny uprzedniego gniewu- Nie zostawię jej, nie zostawię was, przepraszam, że w ogóle o tym pomyślałem&- nie mógł znaleźć słów. Znów zapadła krótka cisza- No już, uspokój się. Pamiętaj, że mi też na niej zależy. Oddałbym dla niej wszystko. Tak jak dla ciebie. Ale mam do ciebie jeszcze jedno pytanie.
- Słucham- powiedziała Małgorzata, chlipiąc.
- Jak długo zamierzasz ją okłamywać?- spytał Robert
- Nie wiem. Aż będzie wystarczająco duża, by to zrozumieć? A może do końca życia?- odpowiedziała po dłuższej chwili
Zuzia poczuła przeszywający ból w sercu. Co rodzice przed nią ukrywają? Dlaczego się kłócą? Te pytania nie mieściły jej się w głowie. Chciała tam wybiec i ich o to spytać. Chciała, może nie dowiedzieć się prawdy, ale się przesłyszeć. Chciała, żeby to było nieporozumienie, albo sen.
Ale to niestety była rzeczywistość.