I tak mijają kolejne dni, przy włączonym gadu-gadu, z telefonem obok mnie, bo nie wiem kiedy napisze. Jest... wiadomość. Na sercu robi się cieplutko i uśmiech pojawia się na twarzy. Znowu wiem, że przegadamy kilka godzin. Ale to i tak zawsze jest mało. Rozmowa klei się i ciągnie w nieskończonośc. Trochę humoru, trochę powagi i trochę drażnienia się nawzajem. Rzadko uruchamiana wyobraźnia działa w tych chwilach wyjątkowo dobrze. Snucie planów i próba realizacji marzeń. Zapada noc... a palce dalej wystukują kolejne literki układajce się w zdania tak piękne, że miło do nich wracać i czytać jeszcze raz. Wyjątkowe słowa podowujące bezdech ale z czystej ekscytacji, radośc panująca w duszy i wreszcie te motyle w brzuchu, które są nierozłączną częscią naszego życia. Koniec rozmowy jest dla nas bolesny ale mamy w świadomości ten fakt, że jutro jest kolejny dzień. Kładziemy się spać ale nie, nie śpimy. Analizujemy milion razy rozmowy, tworzymy wielkie plany, które mają szanse się zrealizować. W końcu zasypiamy z uśmiechem na twarzy i głową pełną pozytywnych myśli o drugim człowieku.
[bo lubisz te oczy]
MM