"Chce Ci dać co najlepszego mam w sobie..."
Melancholjny wieczór, który powinnam spedzać nad nauka matematyki. Nie potrafie. Moja głowa przepełniona jest myślami o Nim. Tak krótki czas a tak blisko nas złączył. Rzecz tak absurdalna, że aż niesamowita. Nie spotyka sie tego na co dzień. Tego nawet w filmach nie zobaczymy. Jak dwoje ludzie mieszkających na przeciwległych końcach Polski potrafi sie do siebie zbliżyc tak bardzo, że planują troche przyszłość. 5'cio godzinna rozmowa, w której jest troche śmiechu, troche powagi, radości i marzeń powoduje lepszy humor na resztę dnia. Dla mnie z konsekwencją, która objawia się brakiem skupienia. Nie mowię tego oczywiście w negatywnym znaczeniu. Lubię ten stan, można by rzec hipnozy, w której teraz jestem. Każdą minutę, która mija, poświęcam na uruchomienie wyobraźni, na snucie planów, których On jest częścia.
Zdjęcie pokazujace jak spędzam wolna chwilę - rozmawiając z Nim o głupotach, ale głupotach jak dla mnie ważnych. Usłyszenie jego głosu jest jak opatrunek. Koi moje nerwy i uspokaja niczym lek. Pojawiający się skromny uśmiech na mojej twarzy jest symboliką faktu, że czuję się potrzebna i kochana. Że jestem ważnym elementem czyjegoś życia. Skromny dlatego, że jak już wiadomo dzieli nad kilkaset kilometrów. Ale przecież odległość nie jest problemem.
Chaotycznie pisane, bo ciężko mi dziś pozbierać myśli i ułożyc w sensowne zdania. Ale wiem, że On zrozumie i to się dla mnie liczy.
MM