Jest godzina 23:00 w nocy, słuchawki w uszach. Słucham jakieś durnej muzyki .. Po głowie cały czas chodzi mi ta sprawa, ciesze się że leżę już w swoim łóżku, a nie na brudnej ziemi, z kupą gruzów i myszy które co chwile przelatują koło moich nóg. Dzieki Bogu że już jestem w domu. Podejrzewam że nie usnę conajmniej do 1:0 a przecież jutro czeka mnie szkoła. postanowiłam wyjśc na dwór żeby się troche pzrewietrzyć, byłam spocona mimo tego że byał już połowa listopada. Załóżyłam buty, zarzucałiam jakiś sweter i wdychałam świeże powietrze.
- Co ty tu robisz ? Wiesz która jest godzina ? - Zapytałam chłopaka który szedł w moim kierunku. On nie zaważając na to że jest już tak poźno szedł
- Wiem, wiem .. - odpowiedział Patrick, właśnie w tym samym momencie poprawiał sobie włosy. Czułam się dosyć niezręcznie stojąc tak na drodze w rozciągniętych dresach i starych butach, przy tym z rozmazanym makijażem. Na szczęscie o tej porze wiele ludzi nie ruszało się z domu i nie vbyło dużego ruchu, W pewnym momencie pies zaczał szczekać jak głupich. Miałam szczęście bo rodzice cały czas jeszcze siedzieli u mojej cioci w Krakowie. Domyślam się że już wracają. Ale w domu cały czas spała babcia. Wyszła przed dom i zaczęła na mnie krzyczeć. Wypominała mi wiele rzeczy. Pytała dlaczego jestem tak lekko ubrana i tym podobne.
- Sam widzisz .. musze iść, - Oznajmiłam Patrickowi który stał po drugeij syrony iulicy nie ruszającv się nigdzue.
- Poczekaj .. nie zbawi cię chba 5 min ? Prawda? - smiechął się chłopak i popatrzył na mnie swym niebieskim wzrokiem
- Ale .. babcia .. - wyjąkałam .. - a pozatym rodzice pewnie zaraz wrócą. - Stałam na ulicy jak kołek nie wiedząc co robić. Wkońcu poprosiłam babcie żeby dała mi jeszce 5 min na rozmowę kolegą a później wróce do domu i odrazu po.łoże się spać. Niechtnie się zgodziła.
- To co się wydarzyło tam .. - Zaczął Patrick.
- w tym budynku ? - Zapytałam. - Błagam nie przypomninaj mi o nim, na samą myśl ciarki przechodzą mi p0o plecach.
- Tylko my musimy pogadać o tym co tam zaszło. - Chłoapk odwrócil głowę, nie wiem zemu.
- Własnie .. umierałam ze strachu rozumiesz ? - krzyknęłam.
- Myślisz że ja nie ? Byłem przerażony ! - Krzyknął ale powoli ściszył głos. Widziałam że nie miał serca w tej chwili na mnie krzyczeć. Moja babcia zmartwiona zaczęła mnie wołać. W jej głosie było słychać złość. Wiedziałam że chodzi o Patricka, coś jej się w nim nie podobało. ASle tochyba jakkażdej nadopiekuńczej babci. Smutna szłam już w stronę drzwi.
- Czkaj ! - Patrick złapał mnei za rękę, i przyciągnął z taką siłą że obrociłam się i stanęłam tuż koło niego. Popatrzyłam mu w jego czrujące oczy, coś w nim było, coś co nie pozwalało mi go zostawić. Coś mnei do neigo ciągnęło.
- Bridgit . bo .. - przerwałam chłoapkowi pocałunkiem. Nie wiedziałam jak , nie wiedziałam kidy to zrobiłam. Ale się stało, wcalę nie narzekam. Zaraz po tym wydarzeniu pobiegłam do babci która gotowała się ze złości. Widziała że go całuję i nie była zbytnio z tego zadowolona. Poszłam szybko do siebie na górę po czym wyjęłam z kiesznei telefon który wibrował co oznaczało przyjście sms-a. ' JESTEŚ NIESAMOWITA! ' Tak wyglądała treść wiadomości a była nie do nikogfo innego jak do Patricka ..
Od autorki: Przrepraszam że taka krótka i beznadziejna, wszystko mi dzisiaj idzie jakjoś tak opornie. A i sorry za literowki ..
Tak wgl jak Wam się podoba ? :>
like it, Patka.