Myślę , że jest coraz lepiej , tak , jest lepiej. Rodzice zapisali mnie już do nowej szkoły , będe musiałą dojeżdżać zatłoczonym autobusem , no dobra .. Jest połowa października , dokładnie 13. Nadal tęsknie za moim rodzinnym miasteczkiem , niezapomnianym. Codziennie piszę z Cloe, Mandy, a przedewszystkim z Lucasem. Tak mi ich brak. Naprawdę. Mam nadziję że w szkole jakoś ciepło mnie przyjmą, chociąz w to bardzo wątpie, nową zawsze traktują jak powietrze, albo jak popychadło. Może chociaż ze mną tak nie będzie, muszę zrobić dobre wrażenie pierwszego dnia. Jak narazie zostalo mi jeszce troche czasu wolnego, a w poniedziałek zawitam już do szkoły.Będzie ciężko, ale wierzę że dam radę.
Rodzice zaproponowali żebym przeszła się po wsi , z nadzieją że może kogoś poznam. Idąc w stronę sklepu i pisząc sms'a do Lucasa przypadkowo weszłam na jakiegoś chłopaka, jak się poźniej dowiedziałam miał na imię Patrick. Był ładny , nawet bardzo. Pogadaliśmy chiwilę, nie wiezdąc jak się zachować, wymigałam się mówiąc że bardzo się spieszę. Gdy wróciłam do domu cały czas rozmyślałam o chłoapku poznanym na ulicy. Żałowałam że nie wzięłam do niego numeru. Siedząc przed telewizorem i oglądając jakieś filmy, usłyszałam krzyki, ktoś wołał ' Bridgit, kocham Cię ! ' Wyjrzałam przez okno, to był Patrick , byłam w szoku.Natychmiast wybiegłam przed dom , podeszłam do niego i zaczęłam go uspokajać. Zauważyłam że był kompletnie pijany, matko w tym wieku alkohol brać do ust ? Czy on jest niepoważny ? W każdym bądź razie nakrzyczałam na niego i kazałam mu iśc do domu razem z jego kochanymi kolegami. Nie chciałam mieć już z nim nic wspólnego , naprawdę ..
Od autorki : Jak się podoba ? Starałam się to jakoś możliwie opisać . A teraz dobranoc :*
like it, Patka.