no i znowu wrocilam do punktu wyjscia z moim zegarem biologicznym... a juz bylo tak dobrze! przez ostatni miesiac zasypialam przed 23 i wstawalam wypoczeta przed osma, a teraz prosze - klade sie blisko polnocy i budze po dziesiatej, a po poludniu znowu kleja mi sie oczy. jakies rady?
oprocz tego dzisiaj same nudy... pranie i luzniejszy trening. tym razem skupilam sie na porzadnym rozciagnieciu, co od razu przynioslo super efekty ramie juz mnie tak nie ciagnie, a czteroglowe nie sa tak zbite po wczorajszym spinningu. jutro cos tak czuje, ze zrobie plecy (ale mnie dzisiaj korcilo!) i pokrece troche na rowerku, a wieczorem idziemy na impreze do znajomych.
i w ogole zalozylam sie z przyjaciolka o to, ze robie lepsze ciasto fasolowe i na tej wlasnie imprezie znajomi beda testowac czy to moje jest to najsmaczniejsze czy jej generalnie przepis mam juz swoj, ale jesli znacie jakies nieziemsko dobre, to dawajcie :D
sniadanie: 320 kalorii, B: 27g, W: 10g, T: 19g
placek z maki kokosowej, siemienia lnianego z lucuma, odtluszczonego kakao i dwoch jaj z maslem orzechowym, kawa z mlekiem migdalowym
przed- i potreningowy: 316 kalorii, B: 41g, W: 14g, T: 9g
porcja BCAA 4-1-1, porcja iso whey zero czekoladowego z mlekiem migdalowym, bio baton proteinowy
obiad: 387 kalorii, B: 24g, W: 58g, T: 5g
mix salat z kasza bulgur z kurkuma, mango, malinowym sosem balsamiczym i krwistym stekiem wolowym (matko, pycha)
podwieczorek: 411 kalorii, B: 12g, W: 48g, T: 19g
granola z jogurtem migdalowym i lnem z lucuma, pasek mlecznej czekolady bez cukru
kolacja: 431 kalorii, B: 13g, W: 50g, T: 19g
platki owsiane gorskie na wodzie z odtluszczonym kakao, maslem orzechowym i paskiem mlecznej czekolady bez cukru
trening: 20:00 rozciaganie, 00:40 chod pod wzniesienie (- 406 kalorii)
w sumie: 1865 kalorii, B: 117g, W: 180g, T: 71g