Dawno mne tutaj nie było - może odrobinę dojrzałam. Zacznę nawet rozpoczynać zdania wielką literą.
Nadal słucham Ostrego.
Nadal uwielbiam tańczyć.
Nadal kręcą mnie jednoślady.
Nadal wiecznie tęsknię za latem.
Nalaj wierzę w silną wolę.
Nadal nie chcę stać w miejscu.
To chyba wszystko, jeżeli chodzi o "nadal".
Staram się być kowalem własnego losu. Zdaje sie, że znalazłam swoją drogę. We własnej wyobraźni jestem za jedym z najbardzien rozpoznawalnych barów w Polsce. Kto wie, czy na pewno w Polsce? Z pewnością nie w Lublinie. Marzę o tym, by rozwijać się w mieście dotychczas najbardziej tiumfalnego wyjazdu ever. Wspaniałe miasto, ludzie ze wszystkich stron świata, muzyka, profesjonalność, kreatywność - wszystko, co podoba mi się w pracy.
W sumie mogę powiedzieć, że pierwsza "pozawakacyjna" praca nauczyła mnie życia. Mam tylko dwadzieścia lat - nie uważam się za jego znawcę. Zaczęłam dostrzegać pewne prawidłowości, wychodzić z bańki. Tkwiłam w niej, ponieważ przebywałam w dosyć wąskim - co zauważam dopiero teraz - gronie znajomych. Dużo czasu zaczęło mi zrozumienie tego, że można radzić sobie samemu. Że nie muszę pokornie godzić się na to co ześle mi los i robić tego, czego wymaga ode mnie otoczenie. Znalazłam coś, w czym jestem dobra i dowiedziałam się, że ludzie potrafią to zauważać.
W większości miejsc, gdzie otwartości nie blokują sztywne, mało sensowne zasady czuję się dobrze - nawet nie robiąc nic, zajmując się czymkolwiek albo wszystkim. W ciągu ostatniego pół roku zebrałam mnóstwo nowych doświadczeń - poznałam wielu ciekawych ludzi, przeżyłam upał stulecia pokonując trzysta pięćdziesiąt kilometrów w pełnym słońcu na rowerze, odwiedziłam sporo ojczystych zakątków, a każdy z nich okazał się wyjątkowy - każdy wyjazd okraszony był porcją chwil, które warto wspominać. Wakacje przesiąknięte były poczuciem luzu, muzyką, słońcem i kąpielami. Deszczem też. Pragnę unosić się w jakże czystej, sierpniowej wodzie. Chcę przepłynąć znów cały zalew, jednak tym razem wyzbywając się lęku. Kiedy miasto jeszcze śpi, chcę wyjść na Plac Matejki, usiąść na ławce i myśleć. Chcę żyć nocą, pracować w nocy. Cieszyć się długimi dniami spędzając wieczory wszędzie, gdzie mnie jeszcze nie było.
Chciałabym, żeby różowy marker był wodoodporny.
Poza tym,
może gdzieś jeszcze jest perfekcja?
Może czasu nie trzeba szukać, tylko wystarczy doskonale go wykorzystywać?
Może tym razem nie będzie to pięćset kilometrów, a tysiąc?
Może nie ma ograniczeń, które mogłyby skreśić marzenia?
Może dzieciństwo nie wpływa decydująco na przyszłość, a raczej pozwala jasno uświadomić sobie do czego chcę dążyć i jakim człowiekiem nie chcę się stać?
Może uda mi się być jak najlepszą wersją siebie?
Może za jakiś czas usiądę z kubkiem kawy, ewentualnie dobrym drinkiem w swojej biało-niebieskiej kawalerce w centrum, z kotem na kolanach i - mam nadzieję - jakimś pit bullem czy innym groźnym psem na dywanie rozmawiając po raz kolejny o rodzajach silników lub typach nadwozia. Opowiem o ludziach, których spotkałam w ciągu dnia, o tym, czego sie nauczyłam i co sprawiło mi radość. Na koniec pójdę spać szczęśliwa, że jestem w miejsu o jakim kiedyś marzyłam i nadal czuję się tak swobodnie, jak teraz.
Taką mam nadzieję.
Być może to mój ostatni wpis. Być może potrzebowałam przebiec myślami swoje trwające dwie dekady życie. Może chciałam dopisać ostatni akt w teatrze wspomnień? Czy ta ostatnia część może jednak okazać się prologiem? Cały czas na coś czekam. Żyję nadzieją. To definitywnie ostanie "nadal".
Ptaki pokładają wiarę w sile swoich skrzydeł, a nie w gałęzi, na której siedzą.
Inni zdjęcia: Ja nacka89cwaJa pati991L. chasienkaJa pati991Na działce nacka89cwaJa pati991Z roczku syna :) nacka89cwaMOje ;) nacka89cwaJa pati991Ja pati991