Cześć.. Dzisiaj w szkole taki fajny dzień. :)) Powygłupialiśmy się i pośmialiśmy, jak nigdy. Do tego lekcje tylko do 12, a później spacer z koleżanką. No i właśnie, dziewczyny, mam problem. Przyczepił się do mnie pewnien chłopak i nie wiem, co mam z tym zrobić. Lubię go i nic więcej, a on ubzdurał sobie coś w tej głowie i mnie męczy. Cały czas proponuje mi jakieś spotkania, oczywiście nie w formie randki, tylko tak po prostu, ale wiadomo, o co chodzi. Ja nie potrafię spławiać ludzi i nie mam zielonego pojęcia, jak mu odmówić.. HELP!
A jeśli chodzi o dietę, przyznaję się bez bicia, że zjadłam wczoraj czipsy i batonika. Nie wiem, po co mi to było. Nienawidzę czipsów, zawsze mnie po nich mdli. Ech..W tym wszystkim nie chodzi już o głupiego batonika i czipsy. Od dłuższego czasu tkwię w jakimś błędnym kole. Idealny dzień, zawalanie, idealny dzień, zawalanie. Do tego nie mam siły i motywacji do ćwiczeń. Wczoraj nie poszłam już pobiegać. Ostatnimi czasy nie mogę się do tego przełamać. W marcu potrafiłam biegać systematycznie, mimimum 30 minut, co dwa dni. I to już nawet nie jest kwestia lenistwa, a czegoś siedzącego w mojej głowie. Im bliżej wakacji, tym głębiej brnę w to bagno. Wszystko jest takie chaotyczne. Posiłki w nierównych odstępach, czasami byle jakie, zapominam o wodzie, nie ćwiczę już z takim zapałem. Zamiast zrobić coś konkretnego, siedzę przed komputeram. Nie mam żadnych zainteresowań i nawet ich nie szukam. Tyle razy próbowałam to zmianić, aczkolwiek zawsze kończyło się na tym samym... Chciałabym zacząć te wakacje jakoś przełomowo. Wiem, że będzie ciężko. Spotkania z moją koleżanką to chyba największe wyzwanie. Z okazji zakończenia roku szkolnego na pewno pójdziemy na jakąś pizzę i piwo, bo to już tradycja i nie mogę jej odmówić. Szczerze mówiąc, gdyby nie ona, w ogóle nie piłabym alkoholu, bo to mnie w żaden sposób nie pociąga. Próbowałam jej odmówić, ale na marnę. No trudno, jakoś to przeżyję, ale później rodzice chcą zabrać mnie w nagrodę za dobre wyniki w nauce do ich ulubionej pizzerii, do tego przyjedzie mój kuzyn, który zawsze na zakończenie roku zabiera mnie na jakieś żarcie. Już robi mi się niedobrze.
Okey, jeśli będzie trzeba, przetrwam to, a później wracam ze zdwojną motywacją. Pierwszego sierpnia wyjeżdżam, do tego czasu chciałabym poprawić swój wygląd chociaż troszkę. Każdy dzień spędzę nad wodą, więc wypadałoby się jakoś prezentować w bikinii. Jutro po szkole, kiedy będę miała czas, usiądę, napiszę swoje główne postanowienia, rozpiszę wszystko odnośnie diety, ćwiczeń i biegania, jak za dawnych czasów. I chyba wrócę do zapisywania wszystkiego w moim dzienniczku, to też było pomocne.
Chcę coś zmienić, wydostać się z tego koła i zacząć żyć normalnie. Spróbuję..