Mam już dość tego wszystkiego.. Siedzę i płaczę. Wyobrażam sobie te wakacje. Ja, gruba świnia, spoglądająca na te szczupłe dziewczyny dookoła, leżąca w łóżku przez pół lata i użalająca się nad sobą.
Boję się, że już więcej tego nie zniosę.. Dlaczego nie mogę mieć swojego pokoju? Dlaczego nie mogę wstać rano i poćwiczyć? Dlaczego nie mogę ćwiczyć, kiedy chcę, kiedy mam na to siły? To wszystko jest tak cholernie niesprawiedliwe. Nie mam miejsca w domu, żebym mogła sobie normalnie poćwiczyć. Moje miasto to wielka dziura i jedyna siłownia znajduje się na końcu miasta, w dodatku osoby niepełnoletnie (takie jak ja) nie mogą korzystać z żadnych sprzętów bez opieki dorosłego. Nie stać mnie na zdrowe, pełnowartościowe produkty. Jestem strasznie ograniczona, jeśli chodzi o zdrowy tryb życia. Chciałabym zaczynać dzień z uśmiechem na twarzy, ale po prostu nie potrafię. Wszystko dookoła mnie przytłacza. Ludzie są szczęśliwi, mają przyjaciół, drugą połówkę, podróżują, rozwijają swoje zainteresowania i korzystają z życia. A ja jestem sama, nie mam nikogo.. Codziennie się uśmiecham i udaję, że jest mi z tym dobrze. Ale nie, nie jest. Nie radzę sobie z samotnością i masą kompleksów, które dzień w dzień dają o sobie znać. Uwierzcie mi, że staram się z tym walczyć i akceptować swoją sytuację, ale czasem po prostu coś we mnie pęka.. I przepraszam Was za te wypociny, ale musiałam. Nie chcę ciągle udawać. Obiecuję, że od jutra powracam w tej pozytywnej wersji. Nie zamierzam się poddawać. Pokażę samej sobie, że dam radę. JESTEM SILNA!
Po 21 pójdę pobiegać, a po 22, kiedy mój tata wyjdzie do pracy, poćwiczę. Wiem, że to strasznie późno, ale nie mam wyjścia.
Bilans:
Ś: jabłko, 2x razowy z marmoladą - 200kcal
II Ś: jogurt truskawkowy, 2x chrupkie - 190kcal
O: makaron razowy, trochę mięsa - 350kcal
P: banan, 2x chrupkie, słonecznik - 440kcal
K: jogurt naturalny - 100kcal
=1280kcal/1200kcal
Aktywność:
-bieganie 30 minut,
-Mel B nogi,
-Mel B pośladki,
-XHIT flat stomach,
-Tiffany boczki;