Pierwsza spokojna noc za mną, może jedna z wielu, a może ostatnia w tym tygodniu.
Noc na podłodze, bez mętliku myśli i gwałtownego budzenia się w nocy.
Noc nie tam, gdzie się spodziewałam.
Dziwna noc, daleko od domu, ale jednocześnie blisko tego, co kocham.
Jednak co by się nie działo, to będzie dobrze.
Bo mam Was.
Bo mam siebie.
Bo mam determinacje, więc się nie poddam i przez łzy dalej będę realizować, to co już dawno powinnam zrealizować.