Znów zostaje sam
Bez nadziei, planów.
Wszystko przez chore ambicje,
Zawładnęły mną, omamiły
i pozwoliły wierzyć w chore bajki,
które opowiadałaś mi każdego dnia po to
abym wierzył w piękny świat.
Po co to było, skoro skończyło się jak zawsze?
Widok świata, który jest porażka
przykrytą warstwą kłamstw i szyty pustymi frazami.
Teatr jednego Mistrza, który na scenie robi co chce.
Za scenariusz służy zwykła improwizacja,
która gubi każdego kto się jej podda.
A poddajemy się wszyscy,
chcąc - nie chcąc i wierząc, że to co się stanie
pomoże nam poradzić sobie w wyścigu szczurów,
który toczymy każdego dnia, wierząc, że zmieniamy świat.
Nasza psychika mami nas i sprawia, że gubimy się w uczuciach.
Po co?! Po to, abyśmy żyli namiastką szczęścia
w wyimaginowanym świecie własnych potrzeb i marzeń?
Czy ten fałsz ma sprowadzić nas na ziemię,
gdy będzie już za późno na otworzenie spadochronu?
Nasze życie roztrzaska się o grunt szarej codzienności.
Co nam wtedy zostanie? Co WTEDY zrobimy?
Zapewne nic. Uwierzymy, że Mistrz pomoże nam tym razem,
bo po burzy wychodzi słońce.
Jednak zawsze zachodzi, aby znów pozwolić nam się roztrzaskać.
Jednak walczmy do końca, pełni nadziei na lepsze jutro,
bo czymże jest życie bez naszych chorych marzeń
jeśli nie zwykłą wegetacją, odliczaniem dni do końca?
Wznosimy się by upadać.
Tak, to też ja pisałem.
A fotka sprzed kilku lat, początki przygody z rowerem, pierwsze wyjazdy w lasy...