ojojojojojoj. już dawno nie pisałam.
I MAM DUŻO DO NAPISANIA i jaram się tym <3
a więc...
ostatnio jak pisałam to był jakiś 19. września. dziś mamy 6. października i zdążyło się podziać od tamtego czasu.
19. września - dzień prawowitych urodzin Boskiego Bańkowskiego, a pare dni potem czekała Nas impreza z tej okazji! w końcu osiemnastka, co nie? no i nie wiem jak reszcie, ale mi się opór podobało. TYLKO GDYBY NIE BRAT, KTÓRY WZIĄŁ MNIE DO DOMU ZA WCZEŚNIE I ŁAZIŁ ZA MNĄ KROK W KROK. ale tak czy tak, było super. w sumie nie było jakoś "mózgotrzepu" tak dużo jak myślałam, ludzie stawiali bardziej na shoty i piwa za talony w towarzystwie. hahahaha, a najlepsze było to, ze moje towarzystwo było w takim osobnym pomieszczeniu (nie wiem czy nie przypadkiem vip room'ie), a w tym pomieszczeniu byli Nasi rodzice, hahaha. znaczy moi na szczescie nie, ale jednak troche fejl. TAKIE ŻYCIE.
a w ten sam weekend nocowała u mnie Ola Kosonowska i było bardzo miło. Strasznie fajnie było spędzić z Nią troche czasu sam na sam i lepiej ją poznać! naprawde było ciekawie :) oglądałyśmy high school musical 2, hahahah. suodko.
no, ale nie ważne... tydzień minął jakoś tam, już nawet sama nie pamiętam jak. ale to chyba ten tydzien, w ktorym tak bardzo zblizylam sie z Jankiem, że tą Naszą przyjaźń można nazwać prawie idealną <3 w gre weszły zabawy w "możesz mi zawsze zaufać" z jego strony, "jesteś wspaniałą przyjaciółką", itp. to był taki moment, w ktorym opadala mi szczęka na 100m. pod poziomem morza i tak sobie wisiała. zatykało mnie i jedyne co nasuwało mi się na myśl to "janek, dziękuje, nie wiesz ile to dla mnie znaczy"
a więc pozdrowienia dla prawie idealnego przyjaciela Janusza, który nigdy sie pewnie o tej stronie nie dowie :D <3
no i... oto on. nadszedł w końcu.
TEN weekend.
Piątek - jaki taki. jakiś tam melanż. najmilsze wspomnienie to chyba te, w którym porobiłam sobie słitfocie z Chrisem. a więc bez szału ;)
SOBOTA... jeden z najmilszych dni w tym roku. przemili, cudowni ludzie. atmosfera geniusz. jej...
hahhaha, no i, chyba najwazniejsze, tego dnia poznałam Bartosza Lewandowskiego OSOBIŚCIE. hahaha <3
och, od czego zacząć... tego dnia od rana byłam na Targówku - w Rampie i pod domem Karola.
o 9. podjechałam pod teatr, a potem zabrałam się na jakiś czas do Karola, żeby zgarnąć go z powrotem.
Kiedy tam dojechałam (po raz drugi) to (TEN MOMENT OPISZE DOKŁADNIE :D) zadzwonił do mnie telefon. Kiedy wzięłam go do ręki to zobaczyłam napis "Bartek Lewandowski" a wyżej godzine 9:32. Szybko odebrałam i entuzjastycznym głosem przyznałam, że jestem pod Rampą i spytałam gdzie jest on. Odpowiedział, że... pod Rampą! co mnie zdziwiło, bo jakoś go nie zauważyłam :o więc powiedziałam dokładnie tak: "co?! ale czekaj, gdzie?!" i wtedy usłyszałam w słuchawce i za uchem odgłos chrząkniecia... odwracam się i stał tam Bartosz Lewandowski, ktory zaszczycił mnie przeprzeprzeprzemiłym uściskiem <3 tego dnia go poznałam. hahahah, mialo wyjśc poetycko <3
w każdym razie we trójke weszliśmy do środka, przywitaliśmy się ze wszystkimi, zajęliśmy miejsca i obejrzeliśmy to cudko... chryste, taaak mi się podobało! jak już mówiłam - na ostatniej scenie nie wytrzymałam i poleciały mi łzy. takiego szczęścia. bo chyba tak można określić rozpierający uśmiech + łzy? sposób, w który tintilo śpiewało, tańczyło, grało (i wszystko inne) było przegenialne! mam nadzieje, że bd mogła jeszcze raz zobaczyć ten spektakl! za bardzo mi się podobał, zeby go nie obejrzeć raz jeszcze!
Po tym cudownym spektaklu poszliśmy na starówke (gdzie spędziliśmy pare dobrych godzin, bo leżeliśmy jak domino na murku), na Nowy Świat, do ENDORFINY (hahah), na Chmielną, do Złotych Tarasów, a na końcu do Starbucks'a na Ratusz Arsenał. a tak wgl to... MAGDA GESSLER?!?!?!?!?!
TAK MIŁY DZIEŃ JAK NIGDY <3 dziękuje wszystkim "uczestnikom"!
Barteeek, Vanessaaa, Jessicaaa, Tosiaaa, Olaaa, Małgosiaaa, Ewaaa i Karol
<3 jeszcze raz, dziękuje :)
mam nadzieje, ze bawiliście się tak samo dobrze jak ja!
tak więc oto chyba najciekawsze wydarzenia ostatniego czasu... wiadomo jest ich więcej, ale nikogo nie obchodzą :D <3
a czas sobie płynie i płynie... a ja ide w sobote na wesele i mama każe mi wziąć jakiegoś chłopaka, a w niedziele - URODZINY BARTOSZA <3 czas na urodzinowego lodzika. hahahahhaha.
POZDRAWIAM I POLECAM,
WERONIKA FABIJAŃSKA!
your faith was strong
but you needed prove
you saw her
bathing on the roof
her beauty and the moonlight
overthrew you
She tided you to her kitchen chair,
she broke your throne,
and she cut your hair,
and from your lips she drew the hallelujah
<3
POZDROWIENIA DLA BARTKA, DZIĘKI KTÓREMU ZŁAPAŁAM FAZE NA TE PIOSENKE <3 dziękuję!