... tyle się dzisiaj stało.

Kompletnie nie spodziewałam się takiego prezentu od mojego męża, jest kochany! Nie musiał mi wcale tego kupować, poczekałabym na to spokojnie, a tu jednak dostałam jeden z wymarzonych prezentów. Dziękuję Kochanie! Niektóre zaś osoby tak strasznie znają mnie na wylot, że kiedy czytałam od nich życzenia, to przerażałam i śmiałam się równocześnie, że wiedzą, czego mi życzyć. Dostałam też kilka życzeń, których w ogóle się nie spodziewałam, ale było to mimo wszystko miłe. Mimo, że urodziny spędziłam cały dzień na zajęciach zdalnych, to chociaż wieczorem obejrzałam z Kotkiem "Parasite", więcej nie było mi nic do szczęścia potrzebne.
Co do studiów to jest mnóstwo rzeczy do zrobienia, które momentami przytłaczają, jednak staram się cały czas nad nimi siedzieć, nie chcę potem utonąć w zaległościach.
Zaś co do remontu, to ostatnie dni są nieustannie w biegu. Mamy pomalowane wszystkie ściany, co mnie niesamowicie cieszy, podłogi mają dotrzeć w przyszłym tygodniu, kupiliśmy już kilka rzeczy do domu i w sumie ciągle kupujemy coś nowego, ale jeszcze nie wybraliśmy mebli do sypialni. To ostatnie spędza nam niesamowicie sen z powiek. Mam nadzieję, że z czasem coś się w końcu ustali. Zamówiliśmy też dzisiaj drzwi, kupiliśmy szafkę do łazienki, dużo by wymieniać, najważniejsze, że się dzieje. Szkoda tylko, że wszystko kosztuje, a człowiek nie ma tyle pieniędzy, ile by chciał.
Zdążyliśmy jeszcze dzisiaj podjechać na trzy cmentarze, pozostałe zostawiamy na przyszły tydzień, bo cóż nam w końcu zostało? Nic się z tym wszystkim nie zrobi. Źle się dzieje, ale nie poradzimy nic na to.
Z lepszych wiadomości na koniec pocieszam się, że w jednej sprawie wyszło prawie okay, czekamy teraz na przyszły miesiąc, by wszystkiego się dowiedzieć.