Czasami się zastanawiam czy to co robimy ma sens. Pędzimy za czymś, często sami nie wiemy za czym. Nawet nie zauważamy jak przez palce przeciekają nam lata zmarnowanego życia. I nagle się budzimy i widzimy to co wszystko było za nami. Niektórzy mówią, a więc żyj chwilą, Carpie die, ale czy to też jest dobre? Przecież wtedy tym bardziej szybciej mija Ci czas. Więc jak najlepiej istnieć? Nie znam na to odpowiedzi, może mam jeszcze za mało lat, ale kiedy będę miała odpowiednio dużo? Przecież skończona osiemnastka nie robi z nas osoby dorosłej. Czasami zastanawiam się czy przypadkiem nie przeżyję życia i kiedy będę miała gdzieś około sześćdziesiątki obudzę się i zobaczę, ze całe moje życie to coś nieudanego. Zarazem nie wiem jak temu zaradzić, bo przecież nie mogę ciągle myśleć o sobie. Nawet tak naprawdę nie mam żadnych większych marzeń, wszyscy wiedzą już mniej więcej gdzie się wybierają, a ja jeszcze nie. Nie mam pojęcia co chcę robić w przyszłości, przeraża mnie to. Czasami jeszcze zastanawiam się jak to jest umierać, jak tak naprawdę to jest. Co się z nami dzieje, ciężko jest o tym myśleć. Zastanawiam się co się stało z moim dziadkiem po śmierci, czy on po prostu zniknął czy jest jakieś kolejne życie. Wiem co na ten temat mówi religia, ale mi to najwyraźniej nie wystarcza. Zarazem nikt mi na te pytania nie odpowie, nigdzie nie znajdę na to odpowiedzi.