Gdybym wiedziała wcześniej że to wszystko tak będzie wyglądąć...
Co weekend 48h bez snu, kilka godzin przespanych, zajęcia i bieg na autobus albo wielogodzinne czekanie, które czeka mnie już w niedzielę.
Najgorszy jest brak pomocy z czyjejkolwiek strony.
NIKT mi nie pomoże, nie licząc jednorazowego przypadku w ostatni weekend.
A gdzie rat med, praca, praktyki?
życie prywatne?już nie wiem jak wygląda.
Co wieczór modlę się żeby udało mi się zasnąć i chociaż trochę odpocząć.
A z każdej strony nacisk na AON- jak ci idzie, czemu robisz tak a nie inaczej, jedź, naucz się, ani mi się waż tego rzucić.
Przerosło mnie to.
Nawet łzy ulgi nie przynoszą.
Jestem w kurewskiej klatce.
A prosić o pomoc mogę chyba już tylko powietrze...