niebo. niby na wyciągnięcie ręki, a jednak.
musiałabym coś tu napisać, jednakże w związku z tym, że jestem taka miła i dobra, to nie napiszę.
bo ktoś (?) mnie poprosił, abym nie pisała na ten temat na pb.
jednakże skoro już dziś ulegam ludziom, to ulegnę i drugiemu ktosiowi (pozdrawiam serdecznie kolegę!) i nazwę pierwszego frajerem.
o, sprawiedliwość musi być, prawda?
wrócę później.
...
wróciłam.
spacer z Klaudyną poprawił mi humor. poprawiły mi go też samoloty. i jogurt brzoskwiniowy. i ogólnie gadanie o wszystkim i o niczym. i czasami takie spacery są fajne. bo zapomina się o tych pierdołach mniejszych i większych. i wtedy można się śmiać na cały głos. i nie przejmować się, że wszyscy na Ciebie patrzą. chociaż i do tego można przywyknąć z biegiem czasu.
na koniec pozwolę sobie zacytować dzisiejszy idealny tekst Łyby: Jak ktoś się suką urodził, to suką umrze.
do widzenia.