Ktoś powiedział mi kiedyś, że każdy z nas jest aniołem posiadającym tylko jedno skrzydło.
I jeżeli chcemy wzbić się ponad ziemię musimy się wziąć w objęcia, musimy znaleźć osobę, która idealnie dopasuje swoje wnętrze do naszej duszy, zaakceptuje wszystkie nasze wady, a właściwie mało tego.. Uczyni je zaletami. Każdy z nas czeka na znalezienie takiego człowieka i chwili w której ciemne, burzowe chmury rozproszy ciepły wiatr, a słońce wychyli się zza nich ukradkiem biorąc w objęcia każdego z nas, kiedy radość wypełni Wszechświat, a wszyscy smutni zerwą pętlę ze swego gardła rozpoczynając nowe, szczęśliwe życie. Czy kiedykolwiek przyjdzie ten dobry czas, całkiem uwolniony od smutku? Czy już do końca skazani jesteśmy na życie w piekle, wokół makabrycznie nietolerancyjnych ludzi niekoniecznie potrafiących przystosować się do ogółu? Może jednak kiedyś przyjdzie chwila kiedy życie zaśpiewa czystą pieśń radości...
A teraz spadam. Jest chujowo ale stabilnie.. Motywację daje mi tylko zwalczanie nienawiści w tym obłąkanym społeczeństwie, bo tak naprawdę większość naszej populacji można zaliczyć do wyjątkowo aspołecznego sortu. Rawrr! ^^