Aaaa.! jutro zawody, ja, skaczę w dal.
Dzisiaj były biegi.
A dzisiaj jadę sobie jadę. 61 a tu nagle wstaje trzech Panów i:
-Dzień dobry. Bileciki do kontroli.
Wnerwiłam się, bo właśnie próbowałam usnąć. Zresztą, pół autobusu spało, była 6.40
Ale podałam grzecznie bilet.Coś mnie w ogóle natchnęło żeby go skasować, bo ja nigdy ich nie kasuję.
Zresztą, jechałam do szkoły na Przecław i byłam przekonana że wsiadam do 81
Ale nie, to było 61.
Objechałam Podjuchy, tam poczekałam, dalej pojechałam, ale już w stronę Przecławia. Wysiadłam na Cukrowej, przeszłam po torach na przystanek i jak już straciłam ostatnie nadzieje, że jakikolwiek przyjedzie autobus na Przecław to podjechała moja nauczycielka ze szkoły i zapytała czy mnie podwieźć.
Zostałam uratowana.
Tak, tak. JA od dzisiaj, patrzę w jaki autobus wsiadam i kasuję bilety.