Tak totalnie umarłam, nie wiem czy można umrzeć totalnie, ale ja umarłam i nie ma w tym przesady, ani trochę, chociaż chciałabym, żeby była. Wszystko mi się przypomina, na chwilę się wtedy uśmiecham, bo nie sposób nie uśmiechać się do tych wspomnień, ale zaraz potem ogarnia mnie taka fala rozpaczy, że nie umiem sobie z nią poradzić. Nie umiem zająć myśli niczym innym. Może jestem idiotką, pewnie nawet na pewno. Chciałabym usłyszeć tylko, że to wszystko miało sens, że było prawdziwe, ale po prostu się popsuło, spadło, roztrzaskało, ale było prawdziwe, jednak nikt mi tego nie powie, bo moje "chciałabym usłyszeć" jest tylko kilkoma stuknięciami w klawiaturę i nie ma żadnego źródła odzewu.