Na zdjęciu siwa koninka, której obecnie niewiele brakuje do palomino. :D
Jutro egzamin, we wtorek i środę również... Dobrze, że próbny.
Ostatnio martwiłam i denerwowałam się, że nie uda mi się zakupić konia którego chcę (poprzednia notka), z tym moim szczęściem .
Ale motywuję się tym, że jak się z nią nie uda, to sobie kupie innego (może lepszego), bo marzy mi się kłusak amerykański, albo orłowski, mrr, ten ich kłusik (którego notabene ciężko wysiedzieć ).
Wałach oczywiście.
A arab, albo achał-tekiniec to już by było najlepsze co może być.
Chcę do stajni ;< Ale mogę dopiero we czwartek i na dodatek nie wsiądę na żadnego konia. Ahh, dopóki nie będę mieć swojego konia to nic nie poradzę na to...
Wniosek na dziś jest taki, że jeździectwo uczy cierpliwości. (I zżera mnóstwo kasy
)