Śliczna <3
Dawno nie pisałam.
No cóż, dość dużo się zdarzyło.
Znalazłam w końcu stajnię, bardzo fajną zresztą, w której pomagam i może kiedyś pozwolą mi jeździć. ;)
Koninka ze zdjęcia jest właśnie z tej stajni. Także problem stajni rozwiązany. Dzisiaj tam byłam i sobie poczyściłam koniki, pochodziłam sobie w ręku stępem po hali z wałaszkiem, było ok.
Ale... no zawsze jest "ale". -_- Ja i mój pech sprawiły, że do stajni nie zawitam przez dobre 2-3 miechy ==
Pewna podkuta klacz mi na paluch nadepnęła, paznokieć pękł i teraz zamiast chodzić, czołgam się, a boli jak cholera. A po drodze do domu moja, do dzisiaj niezniszczalna, komórka zaliczyła spotkanie z matką ziemią, hah.
Przeżyłam już dwa nadepnięcia, jeden koń to był pół Ślązak, więc trochę to waży i nic mi nie było. No, ale podkowy robią swoje. :<
A już myślałam, że będzie super, że w końcu będę szczęśliwa, ale nie. Los płata mi figle, yh.