Na czym ja się to zatrzymałem... Już pamiętam ;D Trwały przygotowania do kolejnych wystepów, miał to być jakiś konkurs, dowiedziałem sie najpóźniej, nauczyłem sie i wszystko poszło prawidłowo... W zespole było coraz lepiej, póżniej kolejny występ, dzień przerwy i koncert w Boryni... (nie chce mi sie już szczegółowo opisywac ;D ) W planach były już kolejne koncerty. Festyn w Połomi, był to dość ważny koncert oraz Jastrzębska Konfrontacja Brzmień na której mieliśmy grac z zespołami: First Aid To Kill oraz Butel. Pech chiał ze nasz wokalista Dawid miał poważny wypadek komunikacyjny, oba koncerty musieliśmy odwołać, nie raz miałem telefony od tajemniczego Pana załatwiającego nagłośnienie. Z Dawidem nie było najlepiej, zespół stanął w miejscu na dwa miesiące. Wszystko było dobrze, Dawid wrócił do zdrowia, zaczynaliśmy sobie przypominac wszystkie utwory, było tego duzo i trwało długo ponieważ Dawid był w śpiączce przez kilka dni.
Wrzesień. Mamy oficjalnego menagera zespołu. Zaczął załatwiać kolejne koncerty. Z perkusistą spotkałem sie na sali prób i próbowaliśmy nagrać coś do mp3 prawie jak w studiu. Wróciłem do domu (byłem samochodem) zadzwonił do mnie Kacper "Wpadnij pogadac do knajpy) wiec wsiadam na mój jednoślad i pedze, pech trafił na mnie... (....) Kolejny koncert musieliśmy przełożyc tym razem z powodu basisty, czyli mojego. I w taki oto sposób próby we wrześniu odbywały sie beze mnie...