photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 1 MARCA 2012

Kolejny przejebany tydzien....

Kolejny przejebany tydzien, szkoła, praktyki i później próba. W domu zazwyczaj zdążę tylko spakowac gitare i jade od razu ćwiczyc bo przecież jest to jeden z najważniejszych tygodni... Stres jak zawsze przed ważnym wystepem. Cały tydzień praktycznie nic nie jadłem.

 

Czwartek - Godzina 19.57... Szybko wnosimy sprzet do pewnego pomieszczenia gdzie miało odbyć sie "przesłuchanie" które było powodem całotygodniowego stresu, braku humoru i ogólnie tym ze byłem wkurwiajacy i pokłócony z wszystkimi dookoła. Wchodzi dwóch kolesi... Jeden w garniaku a drugi w typowo Crousierowej kurtce, pomyslałem "pewnie słucha metalu i zapierdala chopperem" Byli to Panowie którzy załatwiają imprezy masowe (zloty motocyklowe i ogólnie wszelkiego typu imprezy...) Zaczynamy grac, repertuar jednak ma być grany dla "masy" czyli ludzi słuchajacych od HH przez Techno do Disco Polo.... Zagraliśmy Cover "Dżemu" Zaczęła się inna gadka zaraz nam kazali przestać grac i przeszli już do sedna sprawy... Wszystko ustalone, problem w tym ze połowe naszego dotychczasowego repertuaru musimy zmienic na coś spokojnego co się "sprzeda" Kolejny powód do picia, przesłuchanie wypadło pozytywnie... Na koniec dodał "chyba wszyscy basisci są tacy smutni, bez zycia" i sie śmiał ;D

 

 

Sobota jestesmy po kolejnych próbach...

Godz 17.30 rozkładamy sprzet przed koncertem... Byłem cały zdenerwowany, wkurzony i wszystko, na dodatek z dziewczyna w ten dzien nawet nie rozmawialem.. Miałem taką nadzieje ze przyjedzie ale nic nie pisała... Mamy już zaczynac ale neistety nie ma jeszcze listy utworów którą wysłałem Kubie na maila. Szybko telefon i spisujemy pokolei... Podbiega do mnie jedna dziewczyna mówi

 

-Paweł... Aga przyjechała !

- ok, nie mam czasu...

 

Pisałem dalej... po chwili już oddaje kartke Menagerowi a tutaj przede mną stoi mój skarb :) od razu uśmiech i buziak, ale nie mam czasu rozmawiac bo musze juz zaczynac... Zaczynamy... Po 15 minutach miałem ochote po prostu odłozyc tą jebaną gitare i isc do domu spac, byłem przemeczony, słaby i bez humoru. Po około godzinie grania robimy przerwe. Podchodze do Agnieszki i zaczynam rozmawiac, przytuliła mnie i już wszystko wróciło do normy, w końcu na twarzy miałęm uśmiech i wiedziałem ze mam swoje szczescie w zasięgu reki... Kolejna godzina grania, teraz to już dopiero byłem zmeczony, ludzie bawili sie jak nigdy, spiewali z nami, bawili sie w pogo... Koncert zakończony po dwóch godzinach, teraz szybko sprzet do samochodu i wysłać na sale prób. A po tym wszystkim "After Party " Z członkami zespołu, menagerem, grafikiem, akustykiem i kilkoma innymi osobami... Jak zakończyło się to wszystko? Nie moge powiedziec bo Kacper będzie zły... :)

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika thebehemoth.