razem ponad 24 h non stop, możemy się żenić !
poza tym to dawno tak źle mi nie było.
straciłam chyba ostatnią rzecz, dzięki której przez chwilę mogłam zapomnieć o tym, co mnie czeka.
areszt domowy, niczym Jezus przez 40 dni na pustyni, tak ja w moim pokoju. zaczyna się hardkor i przestaje być śmiesznie. im cieplej tym smutniej. ale ale ale. wszędzie ale. jestem jednym wielkim ale. nie potrafię trzymać się swoich postanowień, jestem nieodpowiedzialna, niesumienna. nie mogę spać na prawym uchu. zachciało mi się chodzić. doceniam czas. za dużo palę. dużo kawy piję. tętno zbyt często zbyt wysokie. wyobrażam sobie absurdalne rzeczy i wariuję, zaczynam w to wierzyć. cały świat wilkiem a ja domkiem ze słomy. zastanawia mnie tylko to, kiedy wilk weźmie ten głębszy wdech...