tak, to z nim sypiam. stety i niestety.
tak, Dymarek dzisiaj znowu będzie smęcić.
zima zdecydowanie zniechęca. moje okna, które są kurwa niebardzo szczelne, zmuszają mnie do spania w bluzie. albo ja faktycznie jestem taką rozgotowaną ciepłą kluchą.
matura próbna, której najzwyczajniej w świecie nie chce mi się pisać. zwłaszcza jeśli spałam na poprzedniej lekcji wychowawczej, która, jak każda w ogóle, jest najlepiej zainwestowanym przeze mnie czasem.
najukochańsza historia, czyli moja bajeczka. razem z morałem.
'na Twoim miejscu nie robiłabym nic innego tylko siedziała i się uczyła'. to też mi się podoba. a nie, jednak nie.
nic mi się nie podoba, a już najbardziej to, że wpadam w rutynę. ale tu wszystko wraca do pierwszego punktu, czyli obwiniamy pogodę. no i bzium i bzium, a ja nie chcę tak pędzić, chcę usiąść i w spokoju mieć na wszystko wyjebane bo tu to się tak nie da. masz wyjebane i nagle ktoś ma wyjebane, że masz wyjebane. jasne? bo dla mnie nie. daaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaawno nie czułam się bezproblemowo. nawet nie pamiętam, jakie to uczucie.
ale żem tu nasmuciła.
nie przepraszam, nie mam za co.
mam wyjebane.
tak jak koleś, który wymyślił nazwę piosenki A Horse is not a home. która poza tym wszystkim bardzo mi się podoba. i śmiej zaprzeczyć panu Śniegowi.