Zastanawiałeś się kiedyś nad granicą ludzkiej wytrzymałości? Mnie nie było mi to potrzebne, dopóki nie poznałam Ciebie. Miałam to szczęście, że stało się to kiedy jeszcze byłeś sobą, niezależnym. Zupełnie inaczej smakowałeś gdy nie myśleliśmy o poczuciu winy, kiedy jednynie późna pora i cisnące się do oczu zmęczenie było problemem. Jeżeli uznamy na chwilę, że miarą ludzkiej autentyczności jest stopień zauważalnej ingerencji osób trzecich w jego osobowość, to oboje staliśmy się wybitnie nieprawdziwi. Co więc ciągle trzyma Ciebie obok mnie? Może nijaka znajomość mnie wtedy i teraz, w rezultacie niedostrzeżenie tej zmiany. A mnie obok Ciebie ? - 'coś', co stało się całkowiecie niezależne od Twojej metamofozy. Oby jej skutki nigdy nie były powodem poznania przeze mnie wspomnianej wyżej granicy wytrzymałości...