Zdjęcie Przedstawia moje glaniaki po przeróbce na krakowskim rynku:P
Śliczne, nie.?:)
No to co by tu napisać... Przypomniało mi się, że kiedyś napisałam, żę poświęce jedną notkę na teatr.:)
No to teraz to zrobię.:)
"Życie to jest teatr- mówisz ciągle opowiadasz.(..)
Życie to nie teatr ja Ci na to odpowiadam.
Życie to nie tylko kolorowa maskarada.
Życie jest straszniejsze i piękniejsze jeszcze jest...
Wszystko przy nim blednie. Blednie nawet sama śmierć...
Piosenka zawsze była na końcu, ale dzisiaj mi pasuje tu:P Ot, co:)
W każdym razie.. Zgadzam się z pierwszym wersem tego tam na gorze zoltego:)
Życie to teatr.
To jedna wielka gra, w której kazdy musi brac udział.
I kazdy ma głowna role... TYlko jezeli sie przewrocisz ludzie graja dalej nie zwracajac uwagi...
Jezeli ktos sie pomyli ("potknie sie na scenie") inni dalej odgrywają swoje role.
Nie chcą widzeć, że cos nie wyszło. Nie chcą pokazać swoich słabości.
a ta osoba, która się potknęła nie moze zejsc z tej sceny bo sztuka trwa dalej...
Musi wstac i dalej udawac, ze jest silny, ze Tak jest w scenariuszu...
I teraz pewnie sobie pomyślicie.. "Czyli ona nie jset sobą. Skoro twierdzi, ze to teatr to nie znamy jej tylko postać, którą udaje". Ale nie.. Moze nie bede umiala tego dobrze wytlumaczyć, ale spróbuję.
Staram się być sobą. W koncu i ja mam główną rolę.
I ja jestem scenarzystą i reżyserem.
KAżdy z nas jest. To od nas zalezy kogo bedziemy grać. To ode mnie zalezy przyszłość, ale to co sie stało... juz nie zmienie tego i to, ze mi cos nie wyszlo, ze zawalilam, ze sie przewrocilam... To nic nie znaczy. potem sie podniosłam.
I nie mówcie mi teraz, ze skoro jestem 'calą obsadą' to moge zakonczyc tą gre. Bo tak nie jest. Jezeli ja skoncze to... To nie bede zyla. Cała ta maskarada konczy sie wraz z zyciem. Brzmi bez sensu. Wiem. nie umialam tego wytlumaczyc w taki sposob jak to rozumiem... Przykro mi. Ksiązki jak widać nie napisze .:P
No to tyle o teatrze:)
Miłego dnia:P