To ja- ten pulpet z siłowni :D
Dwa tygodnie od powrotu na siłownie mijają a kilogramy nie spadają ;p
Jestem dumna z moich dotychczasowych 11 godzin kardio w marcu. Mam nadzieję ,że nie zwolnię tempa i szybko wrócę do czasów najlepszej świetności. Powiedziałam sobie ,że od kwietnia zaczynam też biegać . Kiedyś już biegałam regularnie ,ale kontuzja kolana zmieniła moje cele i hobby. Dziś w drodze na siłownie zaliczyłam potężne korki przez jakiś Maraton... Powinnam jechać 10 min, jechałam przez godzinę. I wiecie co? Cos mi do łba strzeliło i zapisałam się na kolejną majową edycję tych biegów...
Porzedni tydzień to był jakiś koszmar dla mnie... Już w weekend ciśnienie moje było wysokie. Wponiedziałek wieczorna akcja z gazem polocja i pogotowiem. Wtorek cały dzień przemęczona. W czoraj jakaś babka prawie wjechala mi rowerem pod maskę... Póżniej musialam patrzec jak najwieksza szuja robi z siebie ofiarę i udaje osobę wybitnie inteligentną... Dziś się nie wyspałam, pobudka o 6... Wstałam o 8;15 , zrobiłam poranna rutynę ,szybka kawa i ta akcja z siłownią. Wróciłąm przed 13. Wmiędzyczasie skoczyłam do Lidla po coś na kolację. Zrobiłam ryż z warzywami i szarpaną wieprzowinę w sosie pomodorowo -musztardowym. Zjadłam końską dawkę , poszłam z psem na spacer- a oni nadal biegną.... Deszcz leje, zimno i nieprzyjemnie, ale wiosna jest! Jutro będę się obijać a za tydzień jadę do małego Tajsona!
28 CZERWCA 2025
10 CZERWCA 2025
6 CZERWCA 2025
2 CZERWCA 2025
22 MAJA 2025
1 MAJA 2025
22 KWIETNIA 2025
27 MARCA 2025
Wszystkie wpisy