pokochaj mnie.
za tydzień zabieram moją mamę na zabieg - ma urodziny.
nigdy nie myślałam, że owsianka może być tak dobra. z dnia na dzień zaczęłam dodawać do niej coraz więcej wody i po prostu robiłam ją w ten sposób, że wypełniałam największy gar jaki miałam w domu wodą do tego wrzucałam z 46g płatków i szklanka mleka...
jadłam praktycznie samą wodę. dziś wody dałam na samo dno... niebo w gębie. dlatego na obiad też zjem owsiankę.
dziś dzień owsiankowy.
a co do ojca...
;)
nigdy nie myślałam, że będę tak pusta. teraz liczy się dla mnie tylko wygląd.
powinnam mieć coś w głowie. dużo czytać, zajmować się sobą w sensie wewnętrznym a nie przejmować się wagą.
gdy jestem na diecie robię się nie do zniesienia. sama siebie nie poznaję. to już paranoja. nie dość mi problemów to jeszcze wgłębiam się w to bardziej. ważę 55,7.... i co dalej, co dalej?! 54,53,52,51,50,49,48,47,46... a może 30? a może 0?