upadłam.
myślałam, że będę cieszyć się życiem.. ha ha ha
jestem rozczarowana.
sobą i jedzeniem.
jem normalnie od tamtego wpisu. myślałam, że aż mnie zatka od tego jak zjem, że się przerażę, jakie jedzenie może być smaczne...
dobre sobie.
wracam tu. jutro mam głodówkę - piję same herbaty. w sobotę jem jogurty z otrębami, śliwki i jabłka a w niedzielę owsianki.
w poniedziałek się ważę. jak będzie 59 kg to to będzie jakiś cud.
nie powinnam się w ogóle odzywać jeśli chodzi o zdrowe odżywianie czy wychodzenie z diety.
u mnie to zdecydowanie zaszło za daleko, teraz to widzę. chcę już czuć głód a dziś znów idę spać pełna...
to takie ohydne uczucie, wiecie?
myślałam, że napiszę tu, jak będę ważyć 56 czy coś, ale to pisanie tu tak właściwie daje mi motywację.
wracam.
nie miejcie mi za złe.
przepraszam
ja już po prostu sobie nie radzę..