krakowskie pierogi
Przeglądając 100GB zdjęć, które ku mojemu nielada zdziwieniu okazało się zalegać na dysku, trafiłam na fotografię, która zadziałała na mnie równie mocno jak zapach pierogów ruskich podsmażanych z cebulką. Wraz z napływem śliny do ust, do mojej głowy wylały się wspomnienia z Festiwalu Kultury Żydowskiej i odwiedzin w pierogarni, która dla entuzjasty tego dania była strzałem w dziesiątkę.
"O północy w Paryżu" także okazało się bardzo trafionym wyborem, dawno nie oglądałam tak błyskotliwego filmu. Jedyną decyzją, która nie była odpowiednia, była podróż do Katowic w butach różniących się diametralnie od balerin, a nawet od poczciwych trampek.
Brak mi ostatnio weny na uskutecznianie moich pseudofilozoficznych wywodów, co nie znaczy, że pod moją kopułą nic się nie dzieje. Wręcz przeciwnie.
Dbajcie o siebie i o innych.