photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 4 CZERWCA 2011

Do tej pory jak nie pisalem nic na fbl to oznaczalo,ze mam duzo checi do tego,ale czasu brakuje. Obecnie zauwazam,ze jest na odwrot. Czasu jest od cholery,ale checi chyba brakuje. Hmm... w sumie to i nie ma czego opisywac. Taki malo ciekawy tryb zycia prowadze. Chociaz jak sie tak obiektywnie spojrzy to moze i nie brakuje w nim atrakcji. Tylko,ze sa to niezbyt fajne "atrakcje" ;D No i nie zawsze warto je opisywac jeszcze.  Ale najwazniejsze,ze w koncu zmotywowalem sie teraz do napisanie czegokolwiek. Po takim czasie to juz i kwestia przezwyciezenia lenistwa ;D

 

"Zgubieni na rozstaju dróg,
nie potrafimy wierzyć w cud,
bo tak łatwiej,tak łatwiej..."

 

Foteczka zrobiona gdzies z zaskoczenia podczas zawodow motocrossowych w Ornecie. No i jak widac wyszla "zajebiscie". Moja mina jest po prostu boska,ale coz... no twarzy sie nie wybiera ;P Kolega za karetka tez taki zaspany,przeciera oczy,no efekt ogolny zdjecia naprawde niesamowity. Ludzie kurde niewyspani byli,bo wstac o 5 rano w niedziele to juz jest sztuka,O! ;D No i dodam,ze na zdjeciu widac tylko 1/4 wspanialego dream team AL-MED,ktorego goscinnie stalem sie czescia ;]

Tylko,ze ja wcale sie jego czescia stawac nie chcialem. I nie jechalem tam po to,zeby patrzec na jakies warczące motUry. Plan od poczatku byl calkiem inny. I chyba to nie byl dobry plan. Bo zostal pokrzyzowany... Na trzy jadace karetki prawie pol godziny stac w miejscu musiala ta,ktora ja jechalem... Bo kurde (chyba) cale wojsko musialo wyjezdzac z jednostki... I w ten oto sposob spoznilem sie na autobus z Ornety i musialem zostac w tym parku na torze moto.

Plan byl spontaniczny i niekonkretny. Ale mialem sie zjawic tam,gdzie nie do konca musialem sie pojawiac. Jak tak teraz spojrze na to,to moze i lepiej ze nie udalo mi sie pojechac. I to jest przyklad znakow gdzies tam z gory. Nigdy nie wierzylem w takie ewidentne znaki,ale cos w tym jest...

 

"Because the line between
Wrong and right
Is the width of a thread
From a spider's web"

 

Im wiecej sie planuje tym mniej udaje sie zrealizowac. Czesto tak bywa. Weekend tydzien temu tak bardzo zaplanowalem... Z soboty na niedziele mialem sie pojawic w Pienieznie. Nie wiem do konca po co ja tam,ale mialem byc. W niedziele mialem sie wybrac do Sw. Lipki na uroczystosci odpustowe,przy okazji spotkac sie z Kims. I do soboty po poludnia mialem prawie 100% pewnosci,ze uda mi sie wszystko zrealizowac. Jednak niespodziewanie spierdolilo sie zdrowie i plany poszly sie dżebać... Najpierw wycieczka po lekarzach,potem hospitalizaja. I trzeba w tym momencie napisac,ze procedury medyczne sa bardzo "szybkie". Czlowiek zdycha z bolu a wszystko trwa i trwa... Trwalo dlugo mimo "znajomosci" i mimo (przede wszystkim) oznaczenia {na cito}. Zastanawia mnie ile to by trwalo bez tego. Az strach pomyslec. Ale najwazniejsze ze jakims cudem jest lepiej. Trafilem jako przypadek nagly (do innego szpitala) i tam sie juz ladnie mna zajeli. Ciesze sie,ze udalo sie bez ciecia mojego "slicznego" brzuszka. Cudem to mozna nazwac,bo poczatkowo appendektomia byla prawie w 100% pewna.

 

"Co mnie nie zabije, dobrze zrobi mi,

że ci uwierzyłam tylko mi wstyd..."

 

 


 




Komentarze

ggwiazdaxd ślicznego? xDD

A, że nie pojechałeś... może tak miało być? :)
04/06/2011 18:17:31