"Człowiek człowiekowi wilkiem
Człowiek człowiekowi strykiem
Lecz ty się nie daj zgnębić
Lecz ty się nie daj spętlić"
Jak sie tak przyjrzec to sporo tych wilkow. Wiecej ich niz dobrych,zyczliwych ludzi. Na kazdym kroku mozna spotkac zle nastawionych ludzi. Ja przynajmniej mam to "szczescie" spotykac ich czesto. Zbyt czesto. Dochodze do wniosku,ze nienawidze ludzi. Spotykajac 3/4 tych zlych czlowiek nie potrafi poznac 1/4 dobrych, nie potrafi zaufac. Bo nauczyl sie,ze czlowiekowi nie warto ufac. Bo przeszlosc nauczyla go,ze czlowiek jest tylko czlowiekiem i predzej czy pozniej skrzywdzi. Ze nie warto znow sprobowac zobaczyc w drugim czlowieku czlowieka. Bo robil to raz,drugi,piaty, n-ty i final byl ten sam. Ciagle ta sama utrata nadziei.
Nie jest fajnie. Taka falszywa dobroc jest gorsza od zadnej. Bo nie lubie jak ktos wie lepiej ode mnie co bedzie dla mnie lepsze,mowi co mam robic. Itp itd. Szkoda slow. Nie wierze ludziom. Nie wierze w ludzi.
Nie mowie,ze w ogole nie istnieja porzadni,zyczliwi ludzie. Pewnie tacy tez sa. Ale ciezko ich zobaczyc. Z reszta watpie ze takowych poznalem,ze mam takich gdzies blisko siebie. A ciezko wierzyc w cos,czego sie nie poznalo. Stad taka moja wizja,taki obraz ludzi w moich oczach.
"U mnie wszystko jak dawniej tylko jeden samobójca więcej,
Tylko jedna znów rodzina rozbita,
Tylko życie pędzi coraz prędzej.
Gdzieś obok rozbił się samolot,
Trochę dalej trzęsła się ziemia.
Kiedy patrzę na to wszystko tak jak dziś..."
Już sam poczatek notki wskazuje na to, ze optymizm i dobra energia to ze mnie raczej nie wypływaja. Tak, nie jest dobrze. Nie wiem czy kiedys będzie inaczej, nie wiem czy dlugo będzie tak jak jest. Ale mysle (i pisze) o tym co jest tu i teraz. O tym,ze tu i teraz brakuje mi szczescia. Powod do radości brakuje. Nie wiem czy ich nie widze czy brak ich. Najlatwiej powiedziec ze ich nie widze. To wszystko rozwiazuje. Grom wie czego chce i nie widze tego co mam,tak& Ale jest tez możliwość ze ja tych powodow nie mam. Bo staralem się je dostrzec,naprawde. Ciezko jednak zobaczyc cos,czego najwidoczniej nie ma. Mimo wszystko ide do przodu. Nie wierze,ze będzie dobrze,nie wierze,ze będzie lepiej. Ale wiem,ze musze isc. Bo swiat się nie zatrzyma tylko dlatego,ze jest mi zle. Być może trzeba jednak tej rewolucji w moim zyciu. Takiej,co może nie zmieni na lepsze,ale zacznie chociaż cos nowego. I zaczac musze chyba od rewolucji duchowej. Takiej wewnątrz mnie, żeby troche inaczej zaczac myslec,a tym samym inaczej zyc. Nie wiem. Duzo nie wiem. Zbyt wiele nie wiem.
"Nie będę już kłamać sobie prosto w twarz
Nie będę już szarpać się..."